Wielu lublinian zostaje w domu. Podwyżki nie ominęły niestety i branży turystycznej.
- To nie jest kwestia spontaniczności, ale wcześniejszego planowania i odkładania przez rok - mówi nam jedna z mieszkanek Lublina. - Ja nie pojadę więc na wesoło i z łatwością, bo jest drogo i ceny podskoczyły do góry - dodaje.
- W Ukrainie miałam lepszą pracę i było mnie stać na wakacje. Teraz jest trudniej i nie wiem, czy mnie będzie stać - nie ukrywa Ukrainka, mieszkająca w Lublinie.
- Drogi jest gaz, paliwo, ceny wszystkiego. Tym żywi się branża turystyczna - wylicza lublinianin.
Jakie plany urlopowe mają wobec tego mieszkańcy? - Nie mam żadnych planów - to słychać najczęściej.
- Nałęczów. Włodowa. Roztocze - wyliczają pytani przez nas mieszkańcy. Niektórzy pojadą dalej, ale tradycyjnie: Polskie góry albo morze - słychać na lubelskich ulicach.
- Na dziesięć dni jedziemy z mężem do Rumunii. Podobno ceny nie są jeszcze wysokie. Jest tam ciekawie i pięknie - dopowiada jedna z pań. - To będą bardziej weekendowe wyjazdy - zdradza młody lublinianin, który na dłuższe wyjazdy nie ma czasu. - Bo pracuję w gastronomii. Trzeba zarabiać - tłumaczy. Podczas urlopu będzie jednak łączył przyjemne z pożytecznym. - W najbliższym czasie wybieram się pod Toruń do azylu "Chrumkowo" z dziewczyną. Głaskać świniaki - opowiada.
Sezon wakacyjny już niedługo, bo za miesiąc. To ostatnie chwile na planowanie i zbieranie środków na urlop.