Gigantyczny pająk z Lublina robi furorę w sieci. „To rodzinny projekt z sercem”

2025-10-29 13:49

Na lubelskiej Dziesiątej, przy ulicy Słowackiego, pojawiła się instalacja, która wzbudziła zarówno zachwyt, jak i lekką grozę. Na fasadzie jednego z domów „zamieszkał” gigantyczny pająk z plastikowych butelek i czarnej folii. Dekoracja przygotowana z okazji Halloween szybko obiegła internet, a zdjęcia „potwora” trafiły na lokalne grupy i portale. Autorzy projektu — pan Rafał wraz z rodziną — nie spodziewali się, że ich pomysł stanie się hitem sieci.

Pomysł zrodzony z butelek i... arachnofobii

Jak mówi autor instalacji, Rafał, inspiracja przyszła nagle.

– Pomysł na stworzenie pająka pojawił się nagle. Po prostu obudziłem się z nim. Przez lata zbierałem plastikowe butelki po wodzie Żywiec Zdrój mocny gaz, myśląc, że znajdę dla nich jakieś zastosowanie. Ilość butelek była już ogromna, więc postanowiłem zrobić tego pająka – powiedział Radiu Eska.

Dlaczego akurat pająk? Okazuje się, że to wybór nieprzypadkowy.

– Moja żona od zawsze bała się pająków. Może dlatego podświadomość podpowiedziała mi właśnie ten motyw. Zawsze fascynowało mnie Halloween, nawet podróżowaliśmy z żoną do Nowego Jorku, żeby oglądać tamtejsze parady i dekoracje. To było ogromne źródło inspiracji – dodaje pan Rafał.

Ipswich w Lublinie

Córka Weronika śmieje się, że projekt to sposób na „terapię szokową” dla żony pana Rafała.

– Pająk idealnie zgrał się z otoczeniem. Chcieliśmy, żeby wyglądał, jakby schodził po elewacji. Śmiejemy się, że walczymy z arachnofobią, bo teraz musi patrzeć na tego potwora za każdym razem, kiedy wchodzi do domu – mówi z uśmiechem.

Tysiąc butelek i cztery wieczory pracy

Przygotowanie halloweenowej instalacji zajęło rodzinie cztery intensywne wieczory. W pracach udział wzięli: pan Rafał, jego żona Aneta, córka Weronika oraz jej chłopak Karol.

– Nie chciałem liczyć butelek, ale są to setki, może nawet około tysiąca. Nie liczby były dla mnie najważniejsze – liczył się efekt – podkreśla pan Rafał.

Weronika przyznaje jednak, że próbowała z ciekawości policzyć część materiałów.

– Najdłuższe nogi mają po około pięć metrów, czyli po jakieś 70 butelek każda. Korpus to worki wypełnione butelkami, więc dokładnie trudno powiedzieć, ale myślę, że całość to około 900 sztuk – zdradza.

Konstrukcja wymagała nie tylko cierpliwości, ale i pomysłowości.

– Najpierw powstały moduły – różne segmenty nóg z butelek połączonych w określony sposób. Potem z tych części zaczęliśmy „składać” pająka. Najwięcej czasu zajęło samo mocowanie, bo chcieliśmy, żeby był stabilny i bezpieczny – opowiada Weronika

Montaż, śmiech i pizza

Choć praca nad pająkiem wymagała wysiłku, całość przebiegła w rodzinnej, wesołej atmosferze.

– To był bardzo rodzinny projekt. Najlepiej pracuje się z ludźmi, których się kocha, szczególnie, jeśli robicie coś dla przyjemności. Taka wspólna kreatywna praca naprawdę zbliża – mówi Weronika.

Pan Rafał najlepiej wspomina moment, kiedy cała konstrukcja została zamontowana.

– Wyszliśmy za ogrodzenie, żeby zobaczyć efekt z dystansu. To był naprawdę wzruszający moment – wspomina.

Weronika dorzuca z uśmiechem:

– A najlepsza była pizza taty po kilku godzinach roboty, bo serio robi najlepszą!

Reakcje mieszkańców i internetowy szał

Nie trzeba było długo czekać, by pająk z Dziesiątej stał się lokalną sensacją. Mieszkańcy zatrzymywali się na ulicy, robili zdjęcia, dzieci piszczały z radości. Zdjęcia szybko trafiły do sieci, gdzie zdobyły setki reakcji i komentarzy.

– Reakcje sąsiadów były bardzo pozytywne. Choć nie wszystkim przypadł do gustu – jeden z sąsiadów opowiedział mi, że dwie starsze panie przechodziły obok instalacji i wykonywały znak krzyża – śmieje się pan Rafał.

Weronika dodaje, że w internecie pojawiło się mnóstwo pozytywnych komentarzy.

– Wszyscy się odwracali, robili fotki, przychodzili popatrzeć. Szczególnie dzieciakom się podobało. W internecie ludzie zaczęli się dzielić swoimi dekoracjami. A co do następnych projektów, powiem tylko, że zostało nam jeszcze mnóstwo butelek. Czas pokaże – mówi z tajemniczym uśmiechem.

Gigantyczny pająk z ulicy Słowackiego stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli tegorocznego Halloween w Lublinie. Pokazuje, że nawet z prostych, recyklingowych materiałów można stworzyć coś wyjątkowego — i przy okazji zintegrować rodzinę oraz sąsiadów. A że niektórzy robią znak krzyża? Cóż, o to właśnie chodzi w sztuce – żeby budzić emocje.

Zobacz także: Gekon w paczce rukoli z Lidla

Świeża Krew w Esce Rock
THE STORK. Mieszanka klasyki i energii aż trzech pokoleń rocka. ŚWIEŻA KREW