Śmierć mamy dla projektantki byłą ogromnym ciosem, po którym ciężko się jej pozbierać. Rodzicielka w jej życiu była bardzo ważną osobą. Ewa Minge bardzo często wspomina swoją mamę w licznych wywiadach, czy mówi o niej w social mediach. Teraz po raz kolejny zdecydowała się na wzruszające wyznanie dotyczące tej ważnej osoby w jej życiu.
Projektantka opowiedziała w najnowszym poście, że nadal próbuje się komunikować ze swoją rodzicielką i opowiada jej o swojej codzienności.
- I ciągle dzwonię do nieba… Pogadać o życiu, że zawodzi, tak jak uprzedzała. O ludziach, którzy nie zasługują na miano żadnej wielkości. O marzeniach, które trzeba brać w ręce i lepić, rzeźbić, ugniatać aż nadamy im kształt idealny, wyśniony… - czytamy w jej najnowszym poście.
Zdradziła też coś więcej o okolicznościach śmierci mamy.
- Kiedy przyszła trwoga kupiła mały modlitewnik do Matki Bożej cierpliwie słuchającej …nie modliła się o życie a o lekką śmierć…lekka nie była – dodaje Ewa Mingę.
Znaki na poduszce od mamy
Projektantka zwierzyła się internautom, że dostała znak na poduszce od swojej rodzicielki.
- Wtedy znajduje rano na poduszce czarne, błyszczce pióro kruka. Mówiła, że wróci ptakami i pociągnie dalej moj horyzont niż ten za naszym oknem, przy którym sadzała na parapecie małą, piegowatą dziewczynkę i pokazywała gwiazdy… „tam kiedyś polecę”…poleciała - czytamy we wpisie.
Zobacz także: Taka ciąża to jak wygrana na loterii! W lubelskim szpitalu na świat przyszły czworaczki!