Czy damy radę poradzić sobie bez mediów społecznościowych?
Dr. Ilona Dąbrowska: Wszystko wskazuje na to, że niekoniecznie. Trzeba też zadać sobie pytanie: do kogo kierujemy te wątpliwości? Gdybym zadała pytanie, o którym pan mówi, osobom urodzonym w latach 50., 60. czy 70., odpowiedź zapewne brzmiałaby: „Oczywiście, mogę się obejść bez mediów społecznościowych”. Ale jeśli skierujemy je do osób urodzonych w latach 80., 90. i później, czyli pokolenia Y, Z, a nawet Alfa, to okaże się, że już niekoniecznie. Media społecznościowe tak mocno wniknęły w nasze życie, że nie potrafimy się bez nich obyć, zarówno w pracy, jak i w kontaktach towarzyskich czy rodzinnych. Niestety, nasze rozmowy coraz częściej odbywają się przez komunikatory i różnego rodzaju systemy, co moim zdaniem nie jest pozytywnym zjawiskiem.
Z czego to wynika? Czy to efekt rozwijającej się technologii, czy może ludzkiego lenistwa?
ID: To z pewnością kwestia wygody. Słowo „lenistwo” można tu rozumieć jako dążenie do uproszczenia i przyspieszenia procesów. Świat przyspieszył, więc i my chcemy szybko komunikować się z osobami, które znajdują się nawet na drugim końcu globu. W tym kontekście technologia bardzo nam pomogła. Jednak gdy komunikatory stają się dominującym środkiem kontaktu w codziennym życiu, rodzi to problemy. Wchodząc na uczelnię, widzę studentów, którzy siedzą w ciszy i komunikują się ze sobą za pomocą aplikacji, zamiast rozmawiać twarzą w twarz. Tracimy przez to całą gamę sygnałów niewerbalnych: barwę głosu, która zdradza emocje, czy ktoś jest smutny, zdenerwowany, czy radosny oraz mowę ciała, gestykulację.
Czyli międzyludzka komunikacja staje się coraz prostsza. Do czego może to prowadzić?
ID: Taka komunikacja jest paradoksalnie trudniejsza do zrozumienia i często prowadzi do nieporozumień. Staje się uproszczona także w kontekście języka. Cofnijmy się kilka lat, gdy Twitter był u nas szczególnie popularny, zaczęliśmy skracać wiadomości do limitu znaków narzuconego przez platformę. Choć dziś to ograniczenie już nie obowiązuje, a internet i wiele usług jest powszechnie dostępnych, wcale nie piszemy więcej. W 2017 roku słowem roku wśród młodzieży było „XD”. Pojawiły się też inne określenia i emotikony, które niekoniecznie znaczą to, co się wydaje. Młodzież posługuje się dziś kodem, którego nie zawsze jesteśmy świadomi i którego znaczeń często nie rozumiemy. Komunikacja uległa uproszczeniu, co odbiera jej precyzję.
Czy taka zależność od mediów społecznościowych rodzi zagrożenia?
ID: Niestety, tak. Powinniśmy zacząć o tym mówić. Często słyszymy, że wykluczenia cyfrowego w Polsce już nie ma, bo każdy ma komputer i dostęp do internetu. Ale to nie o takie wykluczenie chodzi. Dla niektórych nawet zamówienie taksówki przez aplikację jest już barierą. Ale spójrzmy na coś bardziej podstawowego: wizytę u lekarza, w wielu placówkach medycznych rejestracja odbywa się przez komputer i nie ma osoby, która mogłaby pomóc. Starsze osoby często nie są w stanie samodzielnie poradzić sobie z takim systemem. To ogromna bariera i nowy wymiar wykluczenia społecznego. W tym kontekście pojawia się też bariera międzypokoleniowa: jak dziadkowie mają dogadywać się z wnukami, jeśli ci żyją głównie w internecie i nie chcą rozmawiać twarzą w twarz? To wyzwanie, któremu musimy stawić czoła oraz wspierać obie grupy, by mogły się ze sobą skutecznie komunikować.
Czy np. pomysł ograniczenia używania telefonów w szkołach będzie dobrym rozwiązaniem?
ID: Zakazy zawsze budzą opór. Słyszymy: „Jak to? Przecież dziecko potrzebuje telefonu, by skontaktować się z rodzicem.”. Dlatego sam zakaz nie jest wystarczającym rozwiązaniem. Potrzebujemy edukacji. Musimy uczyć, jak prawidłowo korzystać z technologii, telefonów, ale także z internetu, algorytmów i sztucznej inteligencji, która coraz mocniej wkracza do naszego życia. Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że są złe raczej musimy nauczyć się korzystać z nich mądrze, tak, by nam służyły, a nie ograniczały. To ogromne wyzwanie przede wszystkim edukacyjne.
Więcej na ten temat możecie poczytać w komentarzu dr Ilony Dąbrowskiej w ramach cyklu UMCS "Okiem eksperta" tutaj.
Zobacz także naszą galerię zdjęć: Tadeusz Baranowski powróci do Lublina. Będzie można zobaczyć jego niezwykłe obrazy
