Całą sprawę opisał „Dziennik Wschodni”. Jak się okazuje, grupka przyjaciół wspólnie wybierała różnego rodzaju sposoby spędzania wolnego czasu. Jednym z pomysłów było udanie się do restauracji. Dzień po wizycie w lokalu jedna z kobiet wystawiła lokalowi dwie gwiazdki (na pięć), a całość skomentowała w następujący sposób:
Obiekt na zewnątrz dość ładny, w środku już trąci starością. Brałam udział w zorganizowanej imprezie ze śladową ilością jedzenia, którym na dodatek zatrułam się. Żurek sprzed tygodnia lub nieświeża kiełbasa na ognisku. Nie było też najciekawszych atrakcji, za które zapłaciliśmy. Zamiana zjazdu na tyrolce i quadach na konkurs hula hop to lekka przesada. Koszt 100 zł od osoby, nie uważam za aż tak niski. Te dwie gwiazdki tylko za obiekt zewnątrz reszta do kitu więc jak ktoś nie ma opłaty zatruć się jedzeniem, nie polecam!
Właściciel lokalu odpowiedział na to:
Szanowna Pani – właśnie świadomie napisała pani nieprawdę.
Kobietę wezwano też do usunięcia wpisu. Nie zrobiła tego, ale skomentowała uwagę restauratora.
Między stronami wywiązała się słowna przepychanka.
W końcu niezadowolona klientka ustąpiła i usunęła swoje komentarze, ale to nie wystarczyło restauratorowi, który sprawę skierował do sądu. Zarzucił kobiecie zniesławienie.
Właściciel lokalu tłumaczył, że rozmawiał z klientką wcześniej. Tłumaczył, że oferują dodatkowe atrakcje, ale organizator ich nie wybrał ani za nie zapłacił. Po feralnej imprezie do jego lokalu przyjechał także sanepid, który został wezwany przez niezadowoloną klientkę. Kontrola wtedy wypadła pozytywnie.
Na ten moment restaurator i jego prawnik nie mają wątpliwości, że postawa kobiety to „internetowy hejt”.
- Zarówno wyjaśnienia z rozmowy telefonicznej, jak i późniejsze kontakty dawały jej jasny obraz sytuacji i czas, żeby się „zreflektowała” – czytamy w „Dzienniku”.
O tym, jaki finał będzie miała ta sprawa, rozstrzygnie sąd. Najbliższą rozprawę zaplanowano na marzec 2023 roku.