Jest niedziela, 5 grudnia rano, bez kłopotów, ze skierowaniem z konta pacjenta, możemy wybrać 4 poranne terminy w jednym z lubelskich punktów szczepień. Z miejsca system wyrzuca 8.15, 8.35, 9.15 i 9.35. Dzwonimy i pytamy rejestratorkę czy jest możliwość spóźnienia lub zmiany godziny.
- W granicach rozsądku, ale jest. Pacjentów jest niewielu. Proszę przychodzić, ale wybrać którąś z godzin - słyszymy.
Wybieramy 9.15. System pokazuje kolejne godziny na cały dzień, także w sześciu innych lubelskich punktach. W ostatniej chwili zmieniamy godzinę na 9.35. Okazuje się, że jest taka możliwość.
Na miejscu wszystko przebiega sprawnie. W czasie półgodzinnego pobytu było tylko cztery osoby. Wszystkie na dawkę przypominającą. Czy ktoś pojawia się na inne, pytamy? - Coraz rzadziej. Czasami na tygodniu - słyszymy.
- Trzeba przedłużyć odporność - mówi jeden ze szczepiących się.
Mimo że chorują przede wszystkim niezaszczepieni, w ostatnim czasie także zaszczepieni zaczynają mieć objawy koronawirusa. Jedną z takich osób jest 42-letni pan Rafał z Lublina.
- Przyjąłem dwie dawki, ale zachorowałem. Choroba trwała kilka dni. Pierwszy dzień 39 stopni gorączki, potem spadek. Piątego dnia lekkie osłabienie. Nie wiem co bym zrobił, gdybym nie był zaszczepiony - przyznaje.
Tak właśnie wygląda większość przypadków choroby po szczepieniu. - Przebiegi są łagodne albo bezobjawowe. Ludzie rzadko trafiają do szpitali - powtarza jak mantrę prof. Mirosław Czuczwar, szef Kliniki Intensywnej Terapii Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie.
Zachorowania wśród tej grupy pacjentów są jednak coraz częstsze. Przyczyny to zbyt długie odwlekanie dawki przypominającej.
- Mama powinna zaszczepić się już miesiąc temu. Nagle zachorowała. Termin był już wyznaczony, ale nie zdążyła się zaszczepić. Prawdopodobnie infekcję złapała w kościele. Ludzie nie noszą tam maseczek. Na szczęście chorobę znosi dobrze i w domu - mówi nasza słuchaczka, pani Małgorzata.
Lekarze więc przypominają. Jest skierowanie, należy się zaszczepić, bo tych przypadków będzie przybywać. - Spada im odporność. Apelujemy więc o szczepienia. To nadal fundamentalna ochrona - mówi prof. Konrad Rejdak, szef Kliniki Neurologii Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.
I przypomina, że przeciwwskazań nie ma także wobec pacjentów z chorobami towarzyszącymi, np. neurologicznymi. - Ryzyko ciężkich powikłań jest mniejsze. Zachęcamy wszystkich pacjentów neurologicznych - dodaje.
Polecany artykuł: