Autorzy stanowiska zaznaczyli, że antykoncepcję doraźną definiuje się jako „środki i metody stosowane w celu zapobieżenia zajścia w ciążę po odbytym stosunku, ale jeszcze przed zagnieżdżeniem embrionu w macicy”.
Według autorów stanowiska od lat 70. XX w. wiele organizacji o zasięgu lokalnym i międzynarodowym zaczęło „redefiniować pojęcia” w ten sposób, że „poczęciem lub początkiem ciąży zaczęto uznawać zakończenie procesu implantacji zarodka w macicy, co ma miejsce najczęściej około 12-14 dnia po zapłodnieniu”.
- Zatem wszelkie działania, które mogłyby zniszczyć zygotę, blastocystę bądź embrion ludzki przed implantacją, w myśl tak przyjętej definicji, nie byłyby kwalifikowane jako aborcyjne. Ta zmiana definicji początku ciąży umożliwia twierdzenie, że takie produkty jak pigułka „po” czy wkładka domaciczna nie działają poronnie, chociaż w istocie prowadzą do uśmiercenia nowo poczętego dziecka w pierwszych dniach jego życia – czytamy w stanowisku.
Tymczasem – zdaniem autorów – „nauki biologiczne, a zwłaszcza genetyka i embriologia, jednoznacznie potwierdzają, że początek życia nowej istoty ludzkiej ma miejsce w procesie zapłodnienia”.
Według nich „powstaje wtedy genetycznie odrębna, niepowtarzalna, dynamicznie rozwijająca się istota ludzka, nazywana na tym etapie rozwoju zarodkiem lub embrionem”.
Dlatego – jak stwierdzili – „aborcją jest jakiekolwiek działanie skierowane przeciw istocie ludzkiej, które powoduje jej śmierć w okresie pomiędzy zapłodnieniem (tzn. poczęciem) i narodzeniem”.
- Oznacza to, że postępowaniem aborcyjnym określa się nie tylko terminację ciąży po implantacji embrionu, ale także użycie leków lub środków, które uniemożliwiają zagnieżdżenie embrionu w błonie śluzowej macicy i w efekcie prowadzą do jego zniszczenia (obumarcia) – napisali.
Jednocześnie przyznali, że z medycznego punktu widzenia odróżnia się techniki powodujące śmierć embrionu, o którym się wie, że już istnieje, od technik, które mają na celu jego zniszczenie, gdyby doszło do jego zaistnienia za pomocą „tabletki po” czy wkładki domacicznej, to jednak „z perspektywy etycznej obydwa działania są bardzo podobne i w jednakowej mierze niemoralne”.
- Wśród mechanizmów działania tabletki +po+ zawierającej levonorgestrel (dostępne w Polsce preparaty: Escapelle, Livopill) wymienia się hamowanie lub opóźnienie owulacji (głównie gdy zostanie podana do 3 dni przed owulacją), a także wpływ na rozwój i funkcjonowanie endometrium skutkujące zaburzeniem lub zahamowaniem procesu implantacji. Prowadzone badania wskazują również na zmiany w funkcjonowaniu ciałka żółtego, zmiany w strukturze śluzu szyjkowego oraz wpływ na perystaltykę jajowodów – napisali.
Według autorów stanowiska dostępny w Polsce preparat ellaOne zawierający uliprystal „hamuje lub opóźnia owulację wtedy, gdy zostanie przyjęta 1-2 dni przed owulacją”.
Jeśli zostanie podana później – jak czytamy w stanowisku – blokuje działanie progesteronu, który odgrywa kluczową rolę w procesie przygotowania endometrium do implantacji, w samym procesie implantacji embrionu oraz w utrzymaniu prawidłowego przebiegu ciąży.
- Oba preparaty mają działanie wczesnoaborcyjne – ocenili.
Autorzy zaznaczyli, że podaje się, że „głównym mechanizmem działania tych preparatów jest opóźnienie bądź zahamowanie owulacji, a wpływ na proces implantacji miałby być znikomy, jednakże przeprowadzone badania poddają w wątpliwość to stwierdzenie”.
- Zarówno uliprystal, jak i mifepriston niszczą istotę ludzką w pierwszym etapie jej rozwoju embrionalnego – napisali.
Ponadto, według autorów stanowiska, „stosowanie tabletek przyczynia się do traktowania ciąży jako problemu, z którym trzeba walczyć wszelkimi środkami, włącznie z aborcją”.
- W konsekwencji zmniejsza się szacunek dla życia człowieka i zwiększa się akceptowalność procedur medycznych związanych z jego niszczeniem. Z punktu widzenia etycznego stosowanie takich środków jest niemoralne, gdyż zawiera w sobie akceptację zniszczenia życia konkretnej osoby – napisali.
Antykoncepcja awaryjna – kiedy w Polsce?
Antykoncepcja awaryjna, potocznie nazywana tabletką dzień po, stosowana jest już po odbytym stosunku seksualnym, który był niezabezpieczony lub gdy inne zastosowane metody antykoncepcji okazały się niewystarczające. Ma ona na celu zapobiec zapłodnieniu przez blokowanie lub opóźnianie owulacji.
Przygotowana przez rząd nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne przewiduje, że bez recepty dostępny będzie jeden z hormonalnych środków antykoncepcyjnych (octan uliprystalu). Rozwiązanie będzie dotyczyło osób od 15. roku życia.
Zobacz także: Lubelska klinika walczyła o życie wilka. Padł ofiarą kłusowników