Janiszów koło Kraśnika. To tam dzieje się akcja popularnego ostatnio konfliktu pomiędzy państwem Tworkami a Ośkami. Pierwszą wizytę w malowniczej miejscowości liczącej niespełna pół tysiąca osób reporterka Jaworowicz składa w porze, „kiedy ranne wstają zorze”. Rzekomo ta pieśń wydobywała się z głośnika radia stojącego w ogrodzie, choć jak dowiadujemy się za chwilę, sąsiadce i sąsiadowi nie podoba się, że Tworkowie słuchają radia w ogrodzie.
Szczytem absurdu sprawy, co poniekąd przyznaje nawet redaktorka Jaworowicz, jest wątek psa Ciapunia, więc przy nim się zatrzymajmy. Psiak jest kundelkiem „pokroju trochę większy jak kot” żyjącym razem z rodziną Tworków. Jak mówi właściciel, zwierzę cieszyło się również sympatią rodziny z sąsiedztwa, miało być nawet całowane w sam pysk za to, że zjadało szczury. Ale z czasem zjadło coś innego.
– Rzekomo nasze psy miały wejść do nich na ogrodzoną posesję i zniszczyć im 100 główek kapusty. Zjeść. Były ślady, a ona [sąsiadka – przyp. Red.] sobie zażyczyła, żeby policja pobrała odciski i żeby udowodnić, że to były nasze psy – relacjonują Tworkowie w programie. Ale kiedy swoją wersję wydarzeń opowiada sąsiadka, zarzuca, że to właściciel i właścicielka żądali zbadania psich łap, co mówi, pukając się w czoło.
Sama analiza psich łap nie jest niczym nadzwyczajnym, bo policja dysponuje narzędziami, żeby je wykonać. Tyle że jak można wywnioskować ze słów zaproszonego do programu byłego funkcjonariusza Dariusza Lorantego, robi się to dość rzadko.
– Mieliśmy taki przypadek kiedyś. Zabójstwo w Warszawie, na dolnym Mokotowie. Prowadzono to jako zabójstwo, a to psy pogryzły człowieka i tam ślady traseologiczne udokumentowały odciski łap – mówi.
Internauci i internautki zaraz po emisji programu podchwycili absurdalną historię, a od kilku dni po mediach społecznościowych krążą wpisy o memy o Ciapuniu. Oskarżony o niecny występek piesek doczekał się nawet hasztagu #MuremZaCiapuniem.
Konflikt między Tworkami a Ośkami – o co chodzi?
Sprawa Ciapunia, choć stała się hitem internetu, wcale nie jest najważniejszym elementem konfliktu. Marian Tworek i Benedykt Ośka byli przyjaciółmi od dziecka, chodzili razem do szkoły. Z programu nie dowiadujemy się, kiedy dokładnie relacje zaczęły się psuć, jak długo trwa konflikt i co go tak naprawdę rozpoczęło. W opowieściach obu stron pojawiają się jednak wątki zazdrości sąsiedzkiej oraz dzieci.
Oba małżeństwa mają dorosłych synów. Wg Ośków, Tworkowie wyśmiewają się i szydzą z tego, że dziecko sąsiada i sąsiadki jest gejem (w programie nie pojawia się to słowo, w relacji Jadwigi Ośki pojawia się wypikany „pedał”, a redaktorka prowadząca mówi, że mężczyzna jest „kochający inaczej”). Ośkowie z kolei zarzucają Tworkom, że źle opiekują się swoim dorosłym synem, który ma upośledzenie umysłowe w stopniu znacznym. Tworkowie byli zresztą oskarżeni o znęcanie się nad nim (nie znamy szczegółów sprawy z programu), z kolei nieprawomocnie (w momencie nagrywania programu) skazani zostali za uporczywe nękanie sąsiada i sąsiadki oraz dostali zakaz zbliżania się do sąsiedniego domu do połowy jezdni.
Z relacji wynika także, że sąsiedzi i sąsiadki nawzajem się wyzywali (od bandytów, kobył i spania w gumofilcach aż po alkoholików i Łukaszenkę), grozili podpaleniem i walczyli na motyki.