Bezradni właściciele postanowili sami walczyć z rabusiami. Na witrynach wywieszane są ich wizerunki. - U mnie zabrakło na to szyby, wywieszona jest tylko kartka. Miałam tyle tych wizerunków, że musiałam je ściągnąć, bo nie było widać środka sklepu - mówiła nam jakiś czas temu pani Patrycja, właścicielka sklepu z LSM.
- Złodzieje są tak bezczelni, że nie zwracają uwagi na monitoring. Najczęściej to pary. Chłopak i dziewczyna. Wchodzą, zagadują i kradną - tłumaczy pan Dawid właściciel jednego ze sklepów na LSM.
Stary problem, sprawdzone metody
Choć stosowane metody zmniejszają liczbę kradzieży, to rabusie przenoszą się w inne miejsca. Problem cały czas jest aktualny. Teraz skala zjawiska widoczna jest przede wszystkim w centrum miasta.
- To plaga. Zdecydowałam się na galerię zdjęć, żeby odstraszyć przede wszystkim innych, żeby nie kusiło - tłumaczy pani Alicja, właścicielka sklepu spożywczego przy ul. Chopina.
- U mnie jest dopiero jeden wizerunek. Dostałam informacje od koleżanki, właścicielki sąsiedniego sklepu. Staramy się ze sobą współpracować - dodaje właścicielka drugiego sklepu.
Złodzieje nie boją się policji. Stać ich też na mandaty. Bezradni są w końcu sami mundurowi - zwłaszcza, kiedy sklep pozbawiony jest ochrony czy monitoringu.
- Każde podejrzane zdarzenie należy jednak zgłosić na policję - mówi kom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie.
- Jeśli widzimy coś podejrzanego powinniśmy interweniować. Można też zadzwonić na policję. Jeśli jest to drobny sklep, to właściciel czy sprzedawca musi sam sobie poradzić. Na nim spoczywa obowiązek właściwego zabezpieczenia towaru - dodaje kom. Fijołek.
Publikacja wizerunków legalna?
- To naturalna konsekwencja, którą ponosi złodziej. Powinni się z tym liczyć. Mają świadomość, że jeżeli coś ukradną, będą gośćmi na różnego rodzaju portalach - wyjaśnia Fijołek.
Najczęściej kradzione są rzeczy o wartości poniżej 500 złotych. Dopiero kradzież powyżej tej sumy uznawana jest za przestępstwo, stąd kłopot z karalnością.