Całą sprawę opisał na swoich łamach „Dziennik Wschodni”. Już w grudniu informowali o czterdziestolatce, która przez ponad rok mieszkała sama w namiocie w lesie. Sama nazwała to „obozowiskiem” i żyła tam z własnego wyboru. Pani Anna to mieszkanka gminy wiejskiej Puławy, która przez pewien czas mieszkała poza granicami kraju. Teraz to samotna kobieta bez rodziców, która z nielicznymi krewnymi nie utrzymywała kontaktu.
Gdy zaczęły się największe mrozy, to sąsiedzi zaczęli się o nią poważnie martwić. Sprawa została zgłoszona do miejskiego ośrodka pomocy. W jeden z dni, gdy temperatura była bardzo niska, pracownikom ośrodka wraz z policją udało się przekonać kobietę do tego, aby noc spędziła wtedy pod dachem w jednej z puławskich placówek. Następnego dnia natychmiast wróciła do swojego „obozowiska”.
Tuż przed świętami puławski sąd wyznaczył jej pełnomocnika z urzędu, powołał biegłego, zlecił przeprowadzenie badań oraz wydanie opinii na temat stanu jej zdrowia. W tym celu 40-latkę doprowadzono do szpitala w Lublinie, gdzie spędziła kilka tygodni.
Pod koniec stycznia Sąd Rejonowy na wniosek Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Puławach, wydał postanowienie o umieszczeniu 40-latki w zamkniętym zakładzie opiekuńczo-leczniczym.
–Staraliśmy się jej pomóc na wszelkie możliwe sposoby, wychodząc nawet poza standardowe działania. Zapewniliśmy jej mieszkanie chronione w Żyrzynie, od kilku lat wypłacaliśmy zasiłek. Niestety nie przyniosło to oczekiwanego skutku – tłumaczył „Dziennikowi” Tomasz Włodek, kierownik GOPS-u w Puławach.
Postanowienie sądu jest bezterminowe, ale to nie znaczy, że pani Anna zostanie tam na zawsze. Kobieta ma prawo ubiegać się o uchylenie sądowego postanowienia, czego podstawą może być poprawa stanu zdrowia.