Kulisy tej szokującej sprawy przedstawił „Dziennik Wschodni”. W czwartek 29 lutego pani Joanna miała mały wypadek na stoku narciarskim.
- Ręka była jednak bardzo obrzęknięta i bardzo bolała. Mama miała też nietypowe objawy, jak na uraz ręki – gorączka, nudności i ból głowy. Zgłosiła się więc w sobotę wieczorem na szpitalny oddział ratunkowy w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie – mówi „TVN24” Krzysztof Klimkowski, syn pani Joanny.
Na miejscu zrobiono niezbędne badania takie jak tomografię głowy czy prześwietlenie ręki, ale nie znaleziono niczego niepokojącego. Pani Joanna z lekami przeciwbólowymi została odesłana do domu. Jednak jej stan zaczął się pogarszać i już na drugi dzień zabrało ją pogotowie. Okazało się, że doszło do wstrząsu septycznego. Pani Joanna zmarła we wtorek 5 marca.
Jej syn od początku twierdzi, że wszystko mogło wyglądać inaczej, gdyby mama dostała antybiotyk.
- Prosta morfologia już wtedy pokazałaby, że jest stan zapalny, że jest wysokie CRP – mówi pan Krzysztof.
Rodzina zmarłej kobiety złożyła zawiadomienie do prokuratury.
- Prowadzone jest w kierunku art. 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. Nikomu nie przedstawiono zarzutów – mówi „TVN24” prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Dodaje, że przeprowadzono już sekcję i trwa oczekiwanie na wynik.
Rzecznik w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie lek. med. Andrzej Ciołko potwierdza pobyt pacjentki w placówce i jej zgon, ale nie komentuje sprawy. Jednocześnie zapewnia, że dokumentacja medyczna trafiła do prokuratury.
Zobacz także: Te pyszności będzie można zjeść podczas Restaurant Week