- Rak jajnika to ogromny problem w tej chwili w Polsce. To choroba trudna w leczeniu, złożona, wymagająca bardzo dużej ilości zespołów specjalistów zaangażowanych. Jest to problem kobiet zarówno w wieku podeszłym, ale też pacjentek w wieku młodym. Nasz ośrodek już od 5 lat zajmuje się leczeniem tej choroby w skali kompleksowej - mówi dr Krzysztof Kułak z I Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii USK1 w Lublinie. - Ta choroba wcześnie nie daje objawów. Większość chorób znalezionych wcześniej jest incydentalna. Najczęściej pacjentki znalezione wcześniej, to są pacjentki ze zidentyfikowanej grupy ryzyka, które są regularnie badane. Najczęstsze stadium, to jest stadium III, czyli choroba już rozsiana w jamie brzusznej, bądź IV - znacznie rzadziej, której przerzuty są poza jamą brzuszną i te chore wymagają z reguły dużych zaawansowanych operacji, uzupełnionych chemioterapią.
56-letnia Edyta Ośko z Chełma niedawno przeszła operację. W jej przypadku na początku rak jajnika także nie dawał o sobie znać.
- Pojawiły się u mnie zaburzenia oddychania i to mnie skłoniło do wizyty u lekarza, natomiast do tych zaburzeń doszło w wyniku szybko powiększającego się obwodu brzucha i diagnostyka była bardzo szybka. W lutym zdiagnozowano chorobę, a już jestem po operacji. Czułam się dobrze, nie odczuwałam żadnych dolegliwości, żadnego bólu nie czułam - mówi Edyta Ośko z Chełma, pacjentka, która choruje na raka jajnika. - Nazywa się tę chorobę cichym zabójcą - po cichu zabija, nie daje o sobie znać. Trzeba być bardzo, bardzo czujnym. Z tego co czytałam, Polki rzadko się badają. Musimy pomyśleć o tym, że mamy rodzinę, dzieci, bliskich, dla których warto żyć i jeżeli nie dla siebie, to dla nich powinniśmy się badać.
Rak jajnika najczęściej wykrywany jest u kobiet po menopauzie, jednak może dotknąć kobiety w każdym wieku. Najbardziej zagrożone są te, u których w rodzinie występował rak jajnika, piersi, czy nowotwory powiązane. Rak jajnika potrafi rozwijać się bardzo szybko, dlatego ważne są regularne, coroczne wizyty u ginekologa.