Zuzanna Maksymiuk i Kamil Niedźwiedź podczas rozprawy

i

Autor: Michał Serkiz Zuzanna Maksymiuk i Kamil Niedźwiedź podczas rozprawy

zbrodnia

Ta zbrodnia wstrząsnęła Polską. Minęło 9 lat od morderstwa w Rakowiskach

2024-01-18 8:44

Kiedy zabili rodziców Kamila, jak gdyby nigdy nic wrócili do czekającego na nich znajomych i pojechali do Krakowa. Tam Zuzanna miała wystąpić na spotkaniu autorskim. Kilka miesięcy wcześniej wydała przecież swoją debiutancką książkę poetycką „33”. Jadąc na miejsce, rozmawiała ze swoim partnerem o tym, co zrobią z milionem złotych, które Kamil miał dostać w odszkodowaniu.

Spis treści

  1. Morderstwo w Rakowiskach – zaczęło się od filmu
  2. Zbrodnia w Rakowiskach – jak ją zaplanowano
  3. Przebieg morderstwa w Rakowiskach
  4. Co się stało po morderstwie w Rakowiskach?
  5. Kara dla Zuzanny Maksymiuk i Kamila Niedźwiedzia
  6. Miłość Zuzanny i Kamila

Zuzanna Maksymiuk i Kamil Niedźwiedź mieli ok. 18 lat, kiedy zaczęli się ze sobą spotykać. Ta relacja nie podobała się rodzicom chłopaka, bo pod jej wpływem zmienił swoje zachowanie. Ze spokojnego i niesprawiającego problemów licealisty stał się wagarowiczem z pierwszymi doświadczeniami narkotykowymi na koncie. Jego otoczenie nie miało wątpliwości, że winna temu jest Zuzanna – obrazoburcza, krnąbrna, niepokorna i wagarująca, a fatalnego obrazu dopełniał wyrok: miała na koncie karę pozbawienia wolności w zawieszeniu po tym, jak dwa lata wcześniej, w 2012 r., uprawiała seks z dziewczyną, która nie miała wówczas ukończonego 15 r. życia. Ktoś mógłby powiedzieć, że to się kłóci z poetycką wrażliwością. Ale u Zuzanny się nie kłóciło – już w młodym wieku stała się rozpoznawalną autorką piszącą pod pseudonimem Maria Goniewicz. Jej wiersze robiły zawrotną karierę w internecie – pięć miesięcy po wydaniu debiutu jej stronę na Facebooku obserwowało ponad 2,5 tys. osób, a sama chwaliła się, że dostała propozycję wydawniczą drugiej książki.

Morderstwo w Rakowiskach – zaczęło się od filmu

Wspólnie spędzany czas Zuzanna i Kamil wykorzystywali m.in. na oglądanie filmów. Jak sami przyznali, właśnie produkcje „przepełnione przemocą i agresją” zainspirowały ich do popełnienia własnej zbrodni. Oglądali m.in. „American Psycho” (to na nim głównie się wzorowali), „Urodzonych morderców” i co nieco z obrazów Quentina Tarantino i Davida Lyncha.

Pierwszy raz o zabiciu rodziców Kamila wspomniała Zuzanna. To był żart, przynajmniej tak to wspominali, ale jednak raz rzucony nie dawał o sobie zapomnieć, co zaskutkowało przymiarkami do zbrodni. Chcieli jej dokonać – piszemy „chcieli”, choć wg niektórych ekspertów i eskpertek Kamil mógł zostać zmanipulowany przez partnerkę, która zresztą często w taki sposób postępowała z ludźmi, z czym jednak nie zgodził się sąd – z powodu niechęci mamy i taty chłopaka do relacji z Zuzanną.

Zbrodnia w Rakowiskach – jak ją zaplanowano

Plan na morderstwo Zuzanna i Kamil przygotowali w najdrobniejszych szczegółach i ze sporym rozmachem. Przede wszystkim nieprzypadkowo wybrali datę – padło na noc z 12 na 13 grudnia, czyli dzień przed spotkaniem autorskim dziewczyny. 14 grudnia w Krakowie na zaproszenie Maksymiliana Czarneckiego miała wystąpić wraz z dwudziestoma innymi osobami na 27. odsłonie „Poezji i herezji” – cyklu spotkań odbywających się od września 2012 i łączących literaturę z muzyką. Zapowiadała swoją obecność u organizatora, ale i na swoim facebookowym profilu, zapewniając, że będzie można się z nią spotkać i kupić książkę. Ostatni post w tej sprawie opublikowała zresztą kilka godzin po zbrodni – 13 grudnia tuż przed godz. 11.

– HALO KRAKÓW!

Dzisiaj też można się ze mną umówić w mieście w sprawie odbioru "33". Forma: wiadomość prywatna.

Pozdrawiam serdecznie – napisała.

Wróćmy jednak do samego planowania. Choć zbrodnia została dokonana w Rakowiskach oddalonych od Białej Podlaskiej o ok. 5 km, Zuzanna i Kamil faktycznie dojechali do Krakowa. Ale nie wybrali najprostszego sposobu – dziewczyna umówiła się, że zawiezie ich tam jej znajomy z Poznania Marcin S. Miał za to dostać 10 tys. zł i choć propozycja wydała mu się „dziwna”, to postanowił ją przyjąć i przyjechać po parę do Warszawy. Zuzanna i Kamil, kiedy znaleźli się w stolicy, kupili gumowe rękawiczki i kombinezony ochronne. Zakupy jednak nie należały do udanych – chcieli kupić prochowiec podobny do tego, który widzieli w jednym z ulubionych filmów, ale nigdzie nie mogli go znaleźć. Ekwipunku dopełniały dwa noże zabrane z domu przez Zuzannę. Marcin S. przyjechał po przyszłego mordercę i morderczynię ze swoją dziewczyną Lindą M. Byli już prawie na miejscu (Kamil zdążył wysłać do mamy SMS, że są pod Krakowem), kiedy Zuzanna powiedziała kierowcy, że zapomniała laptopa i muszą z powrotem jechać do Rakowisk.

Przebieg morderstwa w Rakowiskach

Choć nikomu taki obrót spraw nie mógł się podobać, Marcin S. nie mógł zignorować prośby zleceniodawczyni. Kiedy dojechali na miejsce, para poprosiła, żeby zatrzymać samochód na polnej drodze, nie bezpośrednio pod domem państwa Niedźwiedziów. Tam w krzakach założyli kombinezony i zdjęli buty, a następnie udali się do celu. Kiedy weszli do domu, dochodziła godz. 2 w nocy. Kamil wyprowadził psa do ogrodu w obawie, że ten zakłóci im przebieg zbrodni, po czym wziął od Zuzanny nóż i razem z partnerką zaczął nim okładać śpiących rodziców: Agnieszkę i Jerzego. Oboje się bronili – mężczyźnie udało się wytrącić nóż Zuzannie, ale przewaga była krótkotrwała, bo wtedy dziewczyna go ugryzła, a od tyłu zaatakował go syn, wbijając nóż w plecy. Wtedy Zuzanna wydłubała ofierze oczy i pocięła mu ręce. Ten moment wykorzystała Agnieszka, żeby wybiec z domu, ale nie umknęło to uwadze pary i Kamil z powrotem wciągnął ją do środka. Za zamkniętymi drzwiami trzy razy poderżnął jej gardło.

Nawet wtedy Zuzanna i Kamil zachowali zimną krew i próbowali zatrzeć pozostawione po sobie ślady. W tym celu usiłowali odciąć rękę martwemu już Jerzemu, na której po ugryzieniu musiało znajdować się DNA Zuzanny. Na to jednak nie pozwoliły im stępione już noże. Zrezygnowali więc z pomysłu, przebrali i wrócili do znajomych, którym w trakcie długiej podróży do Krakowa dokładnie opowiedzieli o tym, dlaczego tak długo musieli na nich czekać. Marcin i Linda zażądali od nich 200 tys. zł za to, że będą milczeli o dokonanej zbrodni.

Co się stało po morderstwie w Rakowiskach?

Zbrodnia została odkryta 13 grudnia rano. Coś niepokojącego zauważył sąsiad Niedźwiedziów – drzwi do ich domu były otwarte, a ściany upstrzone brunatnymi plamami. Pomyślał, że doszło do włamania, i właśnie o tym zaalarmował policję. Śledczy dość szybko zorientowali się, że stało się coś dużo gorszego – tuż przy drzwiach wejściowych leżało ciało Agnieszki. W sypialni natomiast znaleźli martwego Jerzego, a w całym domu – mnóstwo śladów krwi. Jeden z policjantów dokonujących oględzin powiedział później Gazecie Wyborczej, że krwawszej zbrodni nie widział nigdy, „nawet w horrorach gore”.

Kamil i Zuzanna trafili w ręce policji jeszcze tego samego dnia. Wszystko przez to, że znajoma, u której zatrzymali się w Krakowie, zaniepokoiła się ich wyglądem – byli brudni i bez butów. Tłumaczyli, że zostali napadnięci, ale kiedy dostała SMS z informacją, że rodzice Kamila zostali zamordowani, szybko połączyła kropki i poprosiła nadawcę wiadomości o zawiadomienie policji.

Kara dla Zuzanny Maksymiuk i Kamila Niedźwiedzia

Sprawca i sprawczyni nie wykazali skruchy podczas przesłuchań, wręcz przeciwnie – chłopak drobiazgowo opisywał przebieg zbrodni, a dziewczyna wyrażała satysfakcję, a nawet podniecenie i szczęście, które miało jej towarzyszyć z każdym zadawanym ciosem. Najpierw skierowano ich na badania i obserwację psychiatryczną, a kiedy uznano ich za poczytalnych i świadomych własnych czynów, stanęli przed sądem. Niespełna rok po morderstwie, 4 grudnia 2015 r., usłyszeli wyrok: 25 lat pozbawienia wolności. Kara mogłaby być wyższa, gdyby nie to, że oboje koniec końców wyrazili skruchę – Zuzanna zrobiła to niedługo przez ostatnimi rozprawami i wyrokiem, co nasuwa przypuszczenie, że chciała tym ugrać złagodzenie kary. Nie bez znaczenia w wysokości wyroku był również młody wiek sądzonych.

Ukarani zostali także Marcin S. i Linda M. za to, że utrudniali postępowanie, pomagając Kamilowi i Zuzannie opuścić miejsce zbrodni. Zabrali od nich również plecak z dowodami zbrodni: nożami, rękawiczkami i innymi częściami garderoby. Ostatecznie Marcin został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę 8 tys. zł, natomiast Linda na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę 5 tys. zł.

Miłość Zuzanny i Kamila

Jeszcze w trakcie rozpraw widać było, że para przestała darzyć się uczuciami. Ich obrończyni i obrońca prześcigali się w zrzucaniu winy na drugą stronę – adwokat Zuzanny mówił o jej trudnym dzieciństwie i szukaniu bliskości, a adwokatka Kamila o tym, że to partnerka wpłynęła na niego tak, że zdecydował się zabić rodziców. Choć początkowo, będąc w areszcie, chcieli pisać do siebie listy (nie dostali zgody), kiedy spotkali się na sali sądowej, już nawet na siebie nie patrzyli.

Dziś, po dziewięciu latach od zbrodni, Zuzanna i Kamil mają po 27 lat. Nie wyjdą z więzienia jeszcze przynajmniej przez 11 lat (wtedy mogą starać się o warunkowe zwolnienie). Pierwsze relacje po rozmowach z pracownikami i pracowniczkami służby więziennej mówiły, że Kamil był wycofany i dostawał mnóstwo listów z całej Polski, w których ubolewanio, że stał się ofiarą manipulantki. O Zuzannie natomiast mówiło się, że jest przebojowa, śledzi wzmianki o sobie w prasie, pracowała w więziennej bibliotece i redagowała ścienną gazetkę. W 2015 r. „Polityka” pisała, że jury krasnostawskiego konkursu poezji więziennej odrzuciło jej wiersze, ale rok później została wyróżniona. Jej pseudonim pojawiał się zresztą na podium w 2018, 2021 i 2022 r.

Zobacz zdjęcia: Tragiczny wypadek w woj. lubelskim. Auto dachowało w kanale wypełnionym wodą. Policja ustala tożsamość ofiar

Morderstwo 5-latka