Po ostatnich rozmowach związków zawodowych z ministrem edukacji przełomu nie ma.
Przypomnijmy, nauczyciele narzekają na niskie pensje, dużą liczbę nadgodzin i przemęczenie. Rok szkolny za pasem, lubelscy uczniowie z rezerwą podchodzą do widma strajków. - Ostatnie protesty oznaczały dla mnie brak lekcji i chaos. Było to uciążliwe - wspomina uczennica jednego z techników.
- Nie jest to dla nas korzystne. Tyle się mówi, że najważniejsza jest nauka, a tu nie będzie miał nas kto uczyć. Strajki nie są krótkotrwałe - dodaje inna.
- Zasługują na zdecydowanie wyższe wygrodzenie. Jeżeli mamy edukować następne pokolenia, muszą to robić ludzie, którzy robią to z pasją, nie myśląc o tym, jak żyć - komentuje jeden z rodziców. - To nie tylko lekcje, to wiele godzin przygotowania. Pensje są za niskie - zgadza się jedna z uczennic.
- Nauczycielom jest wiecznie mało i mało, ile by im nie dawali. Dzieci moich koleżanek i tak chodzą na korepetycje - twierdzi kobieta, z którą rozmawialiśmy.
- Nie powinni strajkować. Nie są jedyną grupą społeczną, która mało zarabia - słyszymy od licealistki.
Ostatnie protesty odbyły się w kwietniu w 2019 roku. Były sprzeciwem wobec dużych reform w polskiej szkole.
Polecany artykuł: