Informację o zaistniałej sytuacji przed godz. 14 przekazał administrator budynku.
Ze zgłoszenia wynikało, że w kanale instalacyjnym od wczesnych godzin porannych słychać było miauczenie kota, którego lokalizacji pracownicy spółdzielni nie mogli ustalić.
- Do próby ustalenia miejsca zablokowania się kota w kanale strażacy najpierw użyli kamery termowizyjnej, niemniej jednak pomysł ten okazał się nieskuteczny – informuje bryg. Andrzej Szozda, oficer prasowy zamojskiej straży pożarnej.
Zadanie było dość trudne, bo odgłos miauczenia niósł się kanałem w wielopiętrowym budynku.
- Za zgodą administratora w dwóch mieszkaniach strażacy zmuszeni byli rozkuć kanał. Kolejną trudnością było wydobycie zwierzęcia, które by zaklinowane pomiędzy ścianą kanału a trzema rurami instalacyjnymi. Strażacy, wykorzystując sprzęt burzący, rozgięli rury, dzięki czemu nie zachodziła potrzeba przecięcia jednej z nich – dodaje rzecznik.
Kot cały i zdrowy został przekazany właścicielowi.
Powodem wpadnięcia kota, był brak właściwego zabezpieczenia rewizji kanału na VII piętrze budynku, z którego kot osunął się aż na I piętro. Wstępne straty powstałe w wyniku działań wyceniono na kwotę 5 tys. zł., które mają być pokryte z ubezpieczenia budynku.
W działaniach trwających niespełna 4 godzi wzięły udział dwa zastępy z JRG Zamość.