Do przedszkoli trafiło 98 dzieci, do szkół podstawowych 550 uczniów, w szkołach średnich uczy się 14 nastolatków, w technikach 2.
Zainteresowanie jest coraz większe. - Do szkół dzwonią także rodziny, które przyjęły do sobie uchodźców - mówi prezydent Banach. Chodzi o tzw. klasy otwarte, czyli wspólne z uczniami z Polski.
- Należy pamiętać, że formuła klas otwartych sprawdzała się u nas już w przeszłości. Przed wybuchem wojny, mieliśmy już ponad tysiąc takich uczniów. Wiemy jak z nimi pracować - dodaje. - Choć teraz to ogromny wysiłek i niewiadoma - twierdzi.
Oprócz klas otwartych, lubelskie szkoły otwierają szkoły przygotowawcze. Nauczanie w takim oddziale jest prowadzone według realizowanych w szkole programów z dostosowaniem metod dostosowanych do indywidualnych potrzeb ucznia. W klasach znajdą się tylko osoby z Ukrainy.
Od 16 marca ruszą trzy klasy w Szkole Podstawowej nr 31. Od 21 marca 2 klasy w Zespole Szkół Ekonomicznych im. Vetterów. - Obie ścieżki mają swoje wady i zalety. Na przykład dzieci młodsze uczą się szybciej języka polskiego niż starsze. Łatwiej uczyć matematyki i zaawansowanych zagadnień w klasie z samymi Ukraińcami - mówi Lech Sprawka, wojewoda lubelski.
W klasach będą uczyć polscy nauczyciele, ale i osoby znające język ukraiński, także nauczyciele z Ukrainy. - Staramy się też angażować i zatrudniać coraz więcej nauczycieli, którzy uczą języka polskiego jako obcego - tłumaczy Banach.
W Lublinie ruszą także kurs języka polskiego dla osób dorosłych uciekających z Ukrainy. Szczegóły na stronie Lubelskiego Samorządowego Centrum Doskonalenia Nauczycieli.
Szkoły uczą i chronią
W szkołach w Lublinie powstaje też coraz więcej ośrodków dla uchodźców. Do tej pory przekształcono 10 sal gimnastycznych i hal sportowych. - Wielu rodziców się złości, zdecydowana większość jest wyrozumiała i pomaga. Organizowane są kiermasze. Wolontariuszami są i nauczyciele, i rodzice naszych uczniów. To wzruszające - mówi prezydent Banach.