Do kradzieży w jednym z kościołów na terenie Zamościa doszło w miniony wtorek przed południem. Policjantów zaalarmowała jedna z wiernych.
– Pokrzywdzona wyjaśniła, że modląc się postawiła torebkę obok siebie. W ławce za nią przebywali dwaj nietrzeźwi mężczyźni, którzy w pewnej chwili wyszli z kościoła. Wówczas kobieta odruchowo sięgnęła do torebki i zauważyła, że nie ma w niej telefonu. Wyszła na zewnątrz i zaalarmowała służby – opisuje asp. szt. Dorota Krukowska-Bubiło, rzeczniczka zamojskiej policji.
Skierowani na miejsce zdarzenia funkcjonariusze ustalili rysopis sprawców. Informacja o ich wyglądzie trafiła do wszystkich patroli na terenie miasta.
– Okazało się, że kilkanaście minut wcześniej jeden z patroli ruchu drogowego na pobliskiej ulicy podejmował czynności wobec dwóch mężczyzn, którzy popełnili wykroczenie drogowe. Z przekazanych ustaleń wynikało, że mogli być to sprawcy kradzieży – przekazuje zamojska rzeczniczka.
Policjanci niezwłocznie pojawili się w miejscu zamieszkania jednego z podejrzewanych mężczyzn, zaś drugiego ze sprawców spotkali na pobliskim osiedlu. Mężczyźni w wieku 34 i 31 lat zostali zatrzymani do wyjaśnienia sprawy. Obaj byli nietrzeźwi, przy czym 34-latek miał w organizmie blisko 2,5 promila alkoholu.
– W czasie kontroli osobistej 31-latka w kieszeni jego spodni policjanci odnaleźli skradziony telefon, którego wartość oszacowano na 600 zł – mówi Krukowska-Bubiło.
W wyniku szczegółowych ustaleń zarzut kradzieży usłyszał 31-latek. Mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Teraz grozi mu nawet 5 lat więzienia.