Do tej pory w ramach trwających badań klinicznych lek podano 50 chorym. Jedna czwarta dostała placebo. Jak przekonuje nas prof. Krzysztof Tomasiewicz - lider projektu i szef kliniki chorób zakaźnych szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie - pierwsze efekty badania są optymistyczne.
- Zrekrutowaliśmy ok. 50 osób, tzn. że podaliśmy preparat 50 chorym. Nie ma na razie żadnych problemów jeżeli chodzi o bezpieczeństwo. Nie obserwujemy efektów niepożądanych - tłumaczy prof. Tomasiewicz.
W przyszłym tygodniu jednak Komitet monitorujący bezpieczeństwo danych badania klinicznego oceni bezpieczeństwo preparatu. - To tylko formalność. Naturalny etap projektu. Wszystko musi przebiegać zgodnie ze sztuką badania naukowego - mówi prof. Tomasiewicz.
Co ze skutecznością? W ciągu półtora miesiąca powinny być dostępne bardziej szczegółowe oceny skuteczności leku. - Po odślepieniu badania i po analizie statystycznej będziemy znali więcej szczegółów - dodaje.
Obserwacja danego pacjenta po podaniu leku trwa 28 dni. Płynność testów utrudnia jednak tempo kwalifikacji. - Na to jednak wpływu nie mamy. Wciąż wielu pacjentów trafia do szpitala w stanie krytycznym, a to uniemożliwia podanie - komentuje profesor.
Lek podawany jest natomiast pacjentom z zapaleniem płuc, z pogarszającą się funkcją oddechową, ale jeszcze nie mechanicznie wentylowanym.
Docelowo w badaniu udział weźmie ok. 480-500 pacjentów.
Rekrutacja ma przyspieszyć. Do badania dołączył ośrodek z Bydgoszczy. Trwają zaawansowane rozmowy i kontraktowanie z klinikami z Warszawy i z Krakowa.
Lek w ramach badania klinicznego podawany jest już też pacjentom w szpitalach w Białymstoku, w Łańcucie i w Bytomiu. Ośrodkiem wiodącym jest SPSK1 w Lublinie.
Producentem preparatu jest firma Biomed Lublin. Powstał ze 180 litrów wyizolowanego osocza krwi ozdrowieńców - zawierającego przeciwciała koronawirusa (immunoglobuliny).
Po potwierdzeniu skuteczności ma być dostępny na szeroką skalę.