Brak porozumienia i niedomówienia mogą oznaczać strajk, bo jak twierdzą związkowcy z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Lublinie, sytuacja jest napięta.
- Mamy dość. Jesteśmy przepracowani. Obiecany dodatek covidowy nie jest wypłacany wszystkim, nie jest wypłacany regularnie, w całości. Jeśli już, to z bardzo dużym opóźnieniem. Nie wiemy dlaczego - pyta Mariusz Gnat, przewodniczący związku zawodowego pielęgniarek i położnych w szpitalu przy al. Kraśnickiej.
Dodatek covidowy niewypłacany od października
Według związkowców, wiele pielęgniarek i położnych nie dostało pieniędzy. - Jeśli natomiast chodzi o oddziały niecovidowe, tutaj właściwie nikt nie dostał dodatku - twierdzi Ewa Bryda, wiceprzewodnicząca pielęgniarskiego związku szpitala. Chodzi o 50 proc. wynagrodzenia za pracę z zakażonymi pacjentami w październiku i 100 proc. od listopada.
Według Piotra Mateja, dyrektora placówki, to nieporozumienie. - Totalny absurd. Zaprzeczam takim informacjom. Grupa pielęgniarek i położnych otrzymała dodatek covidowy od października do kwietnia włącznie. Mówię o osobach, którym należy się dodatek - komentuje.
A nie należy się tym, którzy mają okazjonalny kontakt z pacjentem. - Przepraszam bardzo, jeśli jakaś osoba widziała pacjenta zakażonego, to takich pieniędzy nie dostanie. Szpital jest odpowiedzialny finansowo za wszelkie pomyłki – dodaje dyr. Matej.
Jednocześnie dyrekcja zaznacza, że prowadzi cały czas szczegółową weryfikację wniosków. - W razie pomyłki, pieniądze będą wypłacone - zaznacza Matej.
Pielęgniarki podkreślają jednak, że na oddziały niecovidowe trafiają zakażeni pacjenci. - Mamy z nimi stały kontakt. To niejednokrotnie wiele osób, którymi zajmujemy się po kilkanaście godzin – odpowiada Bryda. - Weryfikacja trwa za długo. Ministerstwo wypracowało już odpowiednie procedury, żeby to sprawnie załatwić - mówi z kolei Ewa Wronikowska, pełnomocnik związku.
Fala problemów
Od 2018 roku pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją lecznicy. Domagają się wypłaty zaległych podwyżek. - Pewne postulaty finansowe zostały zrealizowane [2x717 zł brutto, dop. red.]. Nie zrealizowaliśmy porozumienia cyklicznego procentowego wzrostu od 2020 do 2022 roku - mówi dyr. Matej. - Po prostu nas na to nie stać. Staramy się być odpowiedzialni. Na razie nie jest to realne - dodaje.
Pielęgniarki i położne sygnalizują też braki kadrowe, co skutkuje przekierowaniami do pracy na inne oddziały bez szkoleń zawodowych.
"Do tanga trzeba dwojga"
Na razie, mimo deklarowanych chęci, żadna ze stron nie chce rozmawiać.
Mediować w sprawie ma m.in. wojewoda lubelski. - Spróbuję zrobić to, co mogę jako osoba odpowiedzialna za zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców w czasie epidemii. Należy jednak pamiętać, że do tanga trzeba dwojga - zaznacza wojewoda Lech Sprawka.
Spotkanie robocze w sprawie sporu w szpitalu ma zorganizować także marszałek województwa lubelskiego, któremu szpital podlega. Na razie nie znamy jednak jego terminu.
Marszałek nie spotkał się też z delegacją pielęgniarek podczas ich święta w zeszłym tygodniu.
Przyjrzeć postulatom obiecał się wicemarszałek Michał Mulawa. - Nie wyobrażam sobie, żeby któryś z dyrektorów podległych nam jednostek nie respektował obowiązującego prawa – mówił.
Sytuację w placówce może skomplikować Ogólnopolski Protest Pielęgniarek. Związkom zawodowym nie udało się w poniedziałek wypracować porozumienia z ministrem zdrowia.
Na wtorek regionalne związki zapowiedziały rozmowy z wojewodą lubelskim.