Jak się dowiedzieliśmy, zwierzę trafiło w ręce świdnickiej straży miejskiej około południa w piątek (26 maja) przy ul. Spadochroniarzy. Jest zdrowe i bezpieczne, a mundurowi rozpoczęli prowadzenie czynności wyjaśniających, do kogo należy kucyk.
Już wiadomo, że sprawa ma zaskakujący finał. Jak informują strażnicy miejscy, podczas prowadzonych działań zgłosił się do nich kierowca samochodu osobowego, który twierdził, że jest właścicielem zwierzęcia. Wtedy funkcjonariusze dostrzegli w jego samochodzie otwartą puszkę z piwem.
„W trakcie rozmowy mężczyzna przyznał się, iż w trakcie jazdy w poszukiwaniu konia popijał sobie piwo” - relacjonują strażnicy w facebookowym wpisie.
Na miejsce wezwano policję. Jak wykazało badanie alkomatem, kierowca auta był w stanie po spożyciu alkoholu, ale na tym nie koniec jego problemów. Szybko wyszło bowiem na jaw, że mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania, a także obowiązuje go aktualny sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Teraz za swoje zachowanie ponownie odpowie przed sądem.
Strażnicy miejscy poinformowali również, że mężczyzna dobrowolnie zrzekł się opieki nad zagubionym kucykiem. Konik ma już nowego właściciela i będzie przebywał w stadninie.
Przypomnijmy, w woj. lubelskim ostatnio często gubią się zwierzaki. Na początku maja komuś zwiał struś, a kilka dni później w podróż-samowolkę udało się stadko cielaków.