- Obawiamy się o losy tego targowiska. 8 kwietnia mieliśmy spotkanie w ratuszu, zapoznaliśmy się z planami i dowiedzieliśmy się między innymi, że tu na miejscu naszego targowiska ma powstać jakiś blok usługowo-mieszkalny, ewentualnie akademik. Jesteśmy przeciwni temu - mówi Krystyna Futa, kierownik targu Stowarzyszenie Kupców "Rynek Bronowice", wiceprzewodnicząca rady dzielnicy Bronowice. - Tu na targu jest zatrudnionych ponad 200 osób, to są całe pokolenia.
- Dla nas i dla 250 osób, które tutaj pracują oznacza to przede wszystkim utratę miejsc pracy - mówi Agnieszka Karpiel, która od 30 lat sprzedaje na targowisku przy ul. Krańcowej. - Dla klientów, których mamy tysiące z Lublina i spoza Lublina, którzy robią u nas zakupy, to jest tragedia. Poza tym dla ludzi, którzy tutaj przychodzą porozmawiać, wyżalić się, opowiedzieć, my jesteśmy jak jedna wielka rodzina na tym osiedlu od 30 lat. To jest tragedia, ludzie nie będą mogli zrobić zakupów, ponieważ nasz targ jako jedyny prowadzi tutaj w tradycyjnej formie handel. Tego żaden market nie zagwarantuje, świeżości, takiego wyboru produktów. Uważam, że pomysł z likwidacją targowiska jest niedopuszczalny i skandaliczny.
- My w tej chwili robimy wszystko żeby cofnąć te projekty - dodaje Krystyna Futa. - Wiadomo, że teraz jest to w planach, zamysłach, projektach, ale wiemy jak było z ulicą Łabędzią. Też nikt nas nie powiadomił, jednego dnia przyjechali, wycięli drzewa i powstały bloki. Ale to były drzewa, a tu są ludzie i ich praca.
- Nasze targowisko powstało w latach 80. To było takie nieutwardzone, przyjeżdżali ludzie ze wsi na furach - mówi Bernadeta Sobczak, która na targu przy Krańcowej sprzedaje owoce i warzywa od 1985 roku. - Zainwestowaliśmy tutaj w kostkę, ogrodzenie, zadaszenie i w te obiekty. Handlujemy do dzisiaj.
Jak zapewnia ratusz projekt planu miejscowego zagospodarowania nie mówi o rezygnacji z targowiska w tym miejscu.
- Projekt umożliwia rozwiązania, które z założenia miały być bardziej korzystne dla wszystkich użytkowników, bo gwarantujące lepszy niż obecnie standard i warunki użytkowania kupującym jak i sprzedającym - mówi Joanna Stryczewska z lubelskiego ratusza. - W tym możliwość budowy zaplecza administracyjno-socjalnego z szaletem publicznym, a nawet w przyszłości realizacji hali targowej z miejscami parkingowymi zapewniającej większy komfort pracy i obsługi klientów. Uchwalenie przez Radę Miasta planu miejscowego nie oznacza jednak, że muszą nastąpić działania inwestycyjne podnoszące standard. Leży to w gestii zarządzających terenem targowym. Plan nie nakazuje działań modernizacyjnych, ponieważ sankcjonuje istniejące zagospodarowanie tego targowiska.
- Nie ukrywam, że jesteśmy przeciwni temu - mówi Stefan Kociołek z zarządu targowiska, handlujący tam od ponad 30 lat. - Są propozycje takie żeby o jedną kondygnację tylko podwyższyć to targowisko, aczkolwiek powiem, że nie zgadzamy się z tym, ponieważ byłaby to operacja na organizmie żywym. Na czas tego remontu, czy przebudowy tego targowiska trzeba by było je zamknąć. Trwałoby to rok, albo półtora i wtedy tylko wracamy żeby zgasić światło, ponieważ klienci by się odbili i nasza działalność nie ma racji bytu.
- Dziwimy się bardzo, że są zakusy na to miejsce - dodaje Krystyna Futa. - To jest takie miejsce spotkań ludzi starszych, ale w tej chwili także i dużo młodych przychodzi. Przychodzą pnie z dziećmi na zakupy, ponieważ nasz targ jest troszeczkę specyficzny w porównaniu do innych targów. U nas jest ogromny asortyment, są wędliny, garmażerka, obuwie, rzeczy spożywcze. U nas ten targ cieszy się ogromną popularnością.
- Mieszkam tutaj 53 lata, zawsze był ten targ - mówi jedna z mieszkanek Bronowic.
- Jest tutaj tak duży wybór świeżych warzyw, owoców. Widzimy je, znamy sprzedawców. To jest też kontakt z człowiekiem, a nie z półką - mówi mieszkaniec Lublina - Mnie, jako starszego człowieka denerwują trochę markety. Rozmowa z półką żadna, a tutaj pani zawsze coś mi doradzi, coś podpowie, czy taki pomidor, czy inny, jakie są. Ten targ jest bardzo potrzebny. My od początku jak tutaj mieszkamy 35 lat korzystamy z niego. Zaraz podpisze petycję i jeszcze żona przyjdzie.
- Podpisałam, bo nie chcę żeby zlikwidowali nam targ - mówi mieszkanka Bronowic. - Jest blisko i można wszystko kupić.
- Tutaj ludzie cały czas się kręcą i kupują większość na targu. Tutaj najlepsze, świeże, wiadomo kiedy przywiezione - dodaje kolejna mieszkanka Bronowic, która przyszła na targ po warzywa.
- Gdyby zostały zbudowane pawilony na pewno lepiej by się pracowało, ale na pewno byłyby inne koszty prowadzenia tej działalności - dodaje Stefan Kociołek. - To by po prostu załamało tą działalność i nie poradzilibyśmy sobie.
- Pawilon to już jest sklep, to nie jest targowisko, nie odgrywa już tej roli, gdzie jest bliskość człowieka. Gdy wchodzi do pawilonu, to wchodzi do sklepu, a sklepów tutaj wokół mamy wiele - dodaje Bernadeta Sobczak.
- Chcemy żeby wszystko zostało w tym kształcie tak jak jest - dodaje Stefan Kociołek. - Tak jest dobrze. Dla nas i dla klientów jest dobrze. Zgadzamy się z tym, że trzeba by zainwestować, żeby to targowisko wizualnie troszeczkę uroku nabrało, ale po prostu jak będziemy wiedzieli, że nie będzie tej przebudowy i możemy zainwestować środki, na pewno zdecydujemy się na ten krok.
Do 18 maja można zgłaszać do Urzędu Miasta uwagi do projektu planu zagospodarowania Bronowic.
Mieszkańcy Bronowic zebrali już ponad tysiąc podpisów, spodziewają się, że wszystkich będzie kilka tysięcy. Ratusz natomiast zapewnia, że przyjęto wnioski o doprecyzowanie zapisów projektów planu, aby w ramach usług w tym obszarze mogło funkcjonować jedynie targowisko.
Polecany artykuł: