We wtorek przed godz. 21 służby otrzymały zgłoszenie o pożarze domu dziecka przy ul. Pogodnej w Lublinie. Z budynku ewakuowano 21 dzieci i sześciu opiekunów. Ogień opanował jeden pokój. Strażacy zostali powiadomieni, że zaginął jeden z wychowanków. Funkcjonariusze odnaleźli Ericka Ł. ukrytego w szafie w jednym z pomieszczeń placówki. Trafił do szpitala na badania.
W czwartek prokuratura poinformowała, że Erick Ł. usłyszał zarzut sprowadzenia pożaru zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach i narażenia czterech osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jak ustalili śledczy, 18-latek wywołał pożar, rzucając podpalonymi kawałkami materiału na tapicerowaną wersalkę. Podejrzany przyznał się do winy.
Biuro prasowe Sądu Okręgowego w Lublinie przekazało w piątek PAP, że decyzję o tymczasowym aresztowaniu Ericka Ł. na trzy miesiące podjął Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.
Dyrektor Centrum Administracyjnego "Pogodny Dom" w Lublinie Paweł Frączek powiedział, że pożar całkowicie zniszczył jedną z sypialni. "Konstrukcja budynku nie uległa uszkodzeniu, natomiast wysoka temperatura pożaru i rozprzestrzenienie się akcji gaśniczej spowodowały zniszczenie sąsiednich sypialni dzieci. Jesteśmy przed etapem wyceniania i szacowania strat" – podał. Jak dodał, z uwagi na zniszczenia cała placówka została wyłączona z użytkowania do czasu przeprowadzenia remontu.
ZOBACZ TAKŻE: Narkotyki za około 2 mln zł na terenie pow. lubelskiego. W dystrybucji pomagały firmy kurierskie
W placówce może mieszkać 12 dzieci, ale w momencie wybuchu pożaru przebywało ich tam czworo, w tym blisko 19-letni Erick Ł., który do „Pogodnego Domu” trafił dwa miesiące przed osiągnięciem pełnoletniości. "Wcześniej nie sprawiał problemów. Trzeba było zabezpieczyć osobę nieletnią w pieczy instytucjonalnej. Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej dopuszcza możliwość pozostania wychowanków pełnoletnich za zgodą dyrektora, jeśli się uczą. Takiej zgody udzieliłem"” – powiedział Frączek.
Pozostali wychowankowie - uzupełnił dyrektor - zostali przeniesieni do sąsiednich placówek. Część z nich w przyszłym tygodniu wyjedzie na wakacje.
Podejrzanemu grozi do 10 lat więzienia.