Jako pierwszy o sprawie poinformował „Dziennik Wschodni”.
– Mieszkańcy ul. Brzegowej proszą o podjęcie działań celem zapobiegania stratom związanym z bytowaniem dzików w ich sąsiedztwie. Dziki stanowią realny problem oraz zagrożenie dla ludzi i zwierząt domowych – mieszkańcy boją się wieczorami opuszczać zabudowania – opisuje w interpelacji do burmistrza radny Marcin Magier, do którego dołączył zdjęcia.
Z relacji wynika, że dziki potrafią gonić rowerzystów i samochody. Dodatkowo obecność dzików powoduje, że uprawy rolnicze w dużej części są zniszczone, podobnie jest z przydomowymi ogrodami. Dziennikarze "Dziennika" również skontaktowali się ze świdnicką strażą miejską, która poinformowała ich, że żadnego zgłoszenie tego typu nie wpłynęło do nich w najbliższym czasie. Skąd jednak takie informacje?
- Mieszkańcy sami się do mnie zgłosili, opisując tego typu sytuacje. Dzik goniący rowerzystę nie jest jednostkową „akcją”. Doszło do tego, że to ludzie bardziej się boją dzików, niż one ich – mówi radny Magier.
Były już jakieś próby świdniczan, aby poradzić sobie z tego typu problemem.
– Ludzie rozsypywali futro psa, aby zapachem odstraszyć dziki zapachem. Nawet kupowane były specjalne spreje, aby rozpylić zapach wilka, ale szkodniki nic sobie z nich nie robiły – dodaje radny.
Po prośbach mieszkańców postanowił złożyć pismo z prośbą o interwencję. Skontaktowaliśmy z Wydziałem Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa w Świdniku, którzy zapewnili, że są zaznajomieni z problemem i już nad nim pracują.
- W tych okolicach jest dużo kukurydzy, a wiadome że dziki lubują się w tych roślinach. Robimy wszystko, aby rozwiązać ten problem. Jesteśmy w stałym kontakcie z kołem łowieckim nr 8. W tym miejscu jest planowany odstrzał, ale sprawa jest o tyle utrudniona, że to miejsce nie jest obszarem do polowania. Część dzików już została odstrzelona – zapewnia Rękas. Łowczy poinformował ich także, że nie tam ich aż tak dużo, jak wydaje się mieszkańcom.
Więc jest wkrótce szansa, że świdniczanie znów poczują się bezpiecznie.