dworzec lublin

i

Autor: JJ

dworzec lublin

Dni otwarte Dworca Lublin. Scena, atrakcje dla dzieci i największy hit: darmowa kawa

2024-01-13 22:18

Pełne autobusy dowożące pasażerów i pasażerki na Dworzec Lublin, specjalnie rozstawiona scena, animatorki zabaw dla dzieci, występy artystyczne i setki osób zwiedzających najhuczniej otwierany obiekt ostatnich lat. Jeśli dodamy do tego długie kolejki do stoisk z darmowym poczęstunkiem, będziemy mieć obraz pierwszych godzin dni otwartych Dworca Lublin.

Impreza zaczęła się o godz. 12 i już wtedy w budynku nowego dworca widać było tłumy.

– Przyjeżdżam tu kilka minut po 12 i myślę: tak wcześnie pewnie nie będzie za dużo osób. Wchodzę do środka, a tu tłumy! Szok – przyznaje jedna z osób pracujących w ratuszu.

Ale to nie władze miasta – choć po obiekcie spaceruje, pozuje do zdjęć i udziela wywiadów Artur Szymczyk, zastępca prezydenta ds. inwestycji i rozwoju – interesują licznie przybyłych na miejsce mieszkańców i mieszkanki. Duża część z nich przyjechała specjalnie uruchomionymi na tę okoliczność liniami komunikacji miejskiej. Kiedy jedziemy DL2 z przystanku Puławska ok. 11:50, autobus ma już prawie komplet miejsc. Nie wszyscy wiedzą, że za podróż nim nie trzeba płacić – młody czarnoskóry chłopak chce skasować bilet w aplikacji, zauważa to jedna z podróżnych i informuje go: „bus free”. Chłopak nie dowierza, ale kiedy się upewnia, dziękuje, chowa telefon i wysiada na KUL-u. Większość pasażerów i pasażerek jednak wychodzi z pojazdu dopiero na ostatnim przystanku.

Dni otwarte Dworca Lublin

Na miejscu już chwilę po 12 jest mnóstwo zwiedzających. Chodzą rodzinami, w grupach, parami i pojedynczo. Tylko gdzieniegdzie widać podróżnych z bagażami. Jedna pani, którą mijamy, prowadzi walizkę na kółkach i kończy rozmowę przez telefon, mówiąc, że ma 20 min do pociągu, więc przyszła zobaczyć nowo otwarty dworzec. Dodaje, że jest bardzo dużo ludzi, i się rozłącza.

Najtrudniej jest przedrzeć się przez tłum zaraz za drzwiami. W lewym rogu stoją Poławiacze Pereł Improv Teatr w cekinowych kurtkach, mówią do mikrofonów i zapraszają chętnych do robienia sobie zdjęć, wskazują na wieszak pełny przebrań, z których można skorzystać do fotki. Kiedy się temu przypatrujemy, widzimy, że choć to wokół nich jest najtłoczniej, to nie na artystów zwrócone są oczy kilkudziesięciu stojących w kolejce osób. Dopiero po którymś okrążeniu parteru połączonym z robieniem zdjęć zauważamy, za czym ta kolejka – w kilkudziesięciuosobowym, zawijającym ogonku stoi się po darmową kawę – rozpuszczalna, może być z mlekiem krowim albo napojem roślinnym (mignął nam kokosowy) – popcorn i watę cukrową.

Sypnął się popcorn, polała się kawa... – mówią artyści, ciesząc się z frekwencji i zapraszając do mobilnego studia fotograficznego.

Punkty z kawą i herbatą (dostępna była też woda w małych butelkach) są wg naszych obserwacji największą atrakcją. Są umieszczone w dwóch lokalizacjach (jeden dalej od wejścia, więc kolejka wynosi już tylko kilkanaście osób) i kiedy robimy tam zdjęcia, zaczepia nas jedna pani z gorącym napojem, prosząc, żeby jej nie fotografować.

To wstyd. Ktoś pomyśli, że to u Brata Alberta (organizacja pomagająca ubogim i osobom w kryzysie bezdomności – przyp. red.) – mówi. Do seniorki za chwilę podchodzi koleżanka w podobnym wieku i zaczynamy rozmowę o tym, jak podoba im się dworzec. – Jeszcze nie widziałyśmy, dopiero będziemy zwiedzać. Ale jest ładnie: duży, czysty. Tam (na dworcu PKS – przyp. red.) jest dziadostwo. Tutaj od razu widać, że bardzo ładnie, tylko widzi pani te białe słupy? – mówi jedna z rozmówczyń, wskazując filary podpierające konstrukcje. Urząd miasta zdradza, że były inspirowane ludowymi wycinankami i nie bez powodu przypominają pnącza winorośli, która jest symbolem Lublina. – Za trzy lata to już nie będzie takie białe. Ludzie poniszczą, pobrudzą, ciekawe, czy ktoś będzie o to dbał – zastanawiają się panie, popijają kawą i herbatą i udają się na zwiedzanie obiektu.

Pogawędkę kończymy, ciągle stojąc przy mniej oblężonym stoliku z kawą. Mija mniej więcej godzina od początku imprezy, kiedy pan obsługujący chętnych na coś ciepłego do picia przeprasza stojących w kolejce i informuje, że ma awarię prądu. Obsługa naradza się, co z tym zrobić, my udajemy się na dalsze zwiedzanie. Kiedy po kilkunastu minutach mijamy to miejsce ponownie, awaria nadal jest w trakcie rozwiązywania, ale pierwsze osoby z kolejki nadal stoją na swoim miejscu. My idziemy dalej.

Dworzec Lublin – jak wygląda w środku

A jest gdzie chodzić. Na pierwszym piętrze w przyszłości ma być poczekalnia i punkty gastronomiczne, ale w sobotę i niedzielę zaplanowano tam pokój animacji dla dzieci. Najmłodsi zwiedzający mogą malować, kolorować, tworzyć ekobiżuterię, przykleić sobie tatuaż albo dać namalować zwierzaka na buzi. Animatorki pomagają podopiecznym, a inne dmuchają balony z napisem „Dworzec Lublin”. To samo mają napisane na białych koszulkach. Na dachu papierowego domu stojącego niedaleko wejścia ktoś napisał „Tutaj był Jan MPK Lublin :)”.

Do zobaczenia na górze zostały jeszcze tarasy widokowe i pomimo niskiej temperatury tam też jest sporo osób. Podziwiają panoramę, pokazują coś sobie palcami, wiele z nich robi zdjęcia. Co śmielsze dzieci i nastolatki korzystają z ośnieżonych elementów placu zabaw. Przechadzając się po tarasach, słyszymy urywki rozmów: o tym, że dworzec tak dużo kosztował (300 mln zł – przyp. red.), bo jest nowoczesny i ekologiczny, ktoś rozmawia o ogrzewaniu, ktoś wspomina, co tu było kiedyś.

Zwiedzających nie brakuje nawet na najniższym poziomie, czyli parkingu. Spotykamy ich tylko kilkoro, ale tu też widzimy pozowanie do fotek.

Najmniej osób widzimy, kiedy podchodzimy pod scenę umieszczoną na zewnątrz. Ale to pewnie nie wina organizatorów, a niefortunnego momentu: przed chwilą zeszli z niej Poławiacze Pereł i wszedł konferansjer. Kiedy zapowiada, co będzie się działo za chwilę, na widowni poza nami nie stoi nikt. Już po kilku minutach jednak na parkiet energicznie wbiega zespół taneczny UDS, a jego występ ogląda kilkadziesiąt osób.

Echo tego, co się dzieje i będzie działo na scenie podczas dni otwartych Dworca Lublin, wyraźnie słychać na prawie całej długości ul. Dworcowej.

Dni otwarte Dworca Lublin będą trwały jeszcze w niedzielę. Tutaj dokładnie przeczytacie, jaki jest harmonogram jazdy.