- Jeżeli stawki za gaz się nie zmienią, będziemy zmuszeni zamknąć naszą organizację - mówi Monika Zielińska, prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie. - Te rachunki, które w tym roku nas dotknęły bardzo nadwyrężą nasze funkcjonowanie. Ja rozumiem, że może to być podwyżka 50 procent, ale my mamy realne rachunki, np. w przypadku schroniska w grudniu 2020 roku płaciliśmy 1600 złotych, w grudniu 2021 już 6200 złotych.
Najmocniej ceny gazu dotknęły Kuchnię św. Brata Alberta. Ta w minionym roku wydała 67 tysięcy posiłków dla osób potrzebujących. Gaz jest tam używany do gotowania, jak też do ogrzewania budynku.
- Jak kiedyś mieliśmy rachunek za miesiąc grudzień na poziomie 3600 złotych, tak teraz mamy 19 tysięcy złotych - dodaje prezes Zielińska. - My te pieniądze po prostu musimy pozyskać od darczyńców.
Tak wysokie rachunki za gaz nie wynikają ze zwiększonego zużycia, ale ze zmiany stawek.
- Porównywałam to i zużycie mamy na podobnym poziomie - dodaje prezes Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. - Widać wzrost cen. W tamtym roku korzystaliśmy z ceny gospodarstw indywidualnych i płaciliśmy 7 groszy za metr sześcienny. W październiku cena wzrosła do 29 groszy, w listopadzie było już 37 groszy, a w grudniu jest 37 groszy, 54 grosze i 79 groszy. Nas na to nie stać. My bazujemy na dotacjach i mamy pomagać ludziom, a nie martwić się z czego zapłacimy rachunki. Jeżeli nie będziemy mieli na rachunki, to nam po prostu gaz odłączą. I jak my mamy gotować? Jak my mamy ludziom pomagać? Jeżeli to się nie zmieni, będziemy zmuszeni po prostu zamknąć naszą organizację.
Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta karmi codziennie prawie 300 osób.