Do wypadku doszło około 8 rano. 4 górników poszło sprawdzić dlaczego ze zbiornika na taśmę transportującą nie wydostaje się urobek. Podczas kontroli urządzeń nagle otworzyła się klapa zbiornika, z której wyleciało 400 ton urobku - czyli węgla wymieszanego z ziemią, kamieniami i wodą. To wszystko przysypało 35-letniego górnika, którego nie udało się już uratować.
Pozostała trójka zdołała uciec i poinformować służby o wypadku. Dwóch górników trafiło do szpitala z niewielkimi obrażeniami.
Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku katastrofy w postaci osunięcia się gruntu i wypadku przy pracy.