- Małe sokoły mają się bardzo dobrze. Zresztą oglądając je na kamerze w internecie można zobaczyć, że są regularnie karmione przez rodziców - mówi Sylwester Aftyka z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. - Wszystkie są zdrowe, w dobrej kondycji. Za jakieś dwa tygodnie będą już podejmować próby latania.
Małe sokoły dostały po dwie obrączki. Jedna to obrączka ornitologiczna, druga obserwacyjna. Ta pierwsza wskazuje na miejsce urodzenia ptaka, w tym przypadku, że jest to Polska. Druga jest kolorowa z numerami i literami. Baczni obserwatorzy ptaków mogą później odczytać dany numer przez lornetkę czy lunetę.
-Dzięki temu możemy się dowiedzieć gdzie później te ptaki, już jako dorosłe, osiedlają się, jak daleko od miejsca swojego wyklucia, czy wędrują - dodaje Aftyka. - Dzięki obrączkowaniu wiemy, że jeden z młodych z tamtego roku został znaleziony na terenie jednej z posesji w Lublinie. Był osłabiony, miał jakąś kontuzję na skrzydle i był podtruty. Później trafił do Ptasiego Azylu w Warszawie. Miejmy nadzieję, że za jakieś 3-4 lata tegoroczne młode zostaną odczytane gdzieś w innym miejscu lęgowym.
Sokoły, które swoje gniazdo mają na kominie Elektrociepłowni Wrotków to sokoły wędrowne. Są to najszybsze ptaki na świecie. Żywią się innymi ptakami, na które polują w locie. W pogoni za swoją ofiarą potrafią osiągać prędkość ponad 300 km/h. I to właśnie ta prędkość w połączeniu z silnymi łapami zabija inne ptaki.
- Jesteśmy bardzo dumni z tego, że rodzina sokołów zagnieździła się na naszym kominie, że można obserwować ich życie, szczególnie właśnie w okresie kiedy trwa wylęganie i karmienie tych małych sokolików - mówi Paweł Okapa, dyrektor PGE Energia Ciepła, Oddzdział w Lubline Wrotków.
Lublinianie pokochali sokoły, ale pracownicy elektrociepłowni też są ich wielkimi fanami. Często pomagają młodym, gdy te podczas nauki latania spadną.
- Wszyscy pracownicy bardzo są przywiązani do tych sokołów - dodaje Okapa. - Zdarzają się, np. sytuacje, że młode sokoły spadają kiedy uczą się latać. Wtedy mają problem z wystartowaniem z ziemi. Zdarzało się nam wynosić te sokoły wyżej, żeby mogły polecieć. Bardzo pocieszne są te ptaki. Mi, np. bardzo podoba się filmik jak wszystkie trzy sokoły już się wykluły i zostało jeszcze jedno jajo i one się tak o nie opierały, a główki im spadały i czekały na mamę, która przyleci żeby je karmić.
Ornitolodzy we wtorek nie tylko zaobrączkowali sokoły, pobrali również od nich po jednym piórku, aby wykonać badania DNA i toksykologiczne. Sprawdzili też ich płeć, a także uprzątnęli im gniazdo. Zabrali też dwa jajka z których w tym roku nie wylęgły się młode ptaki.
- Będzie można się dowiedzieć czy był tam zamarły zarodek, czy po prostu jajko było niezapłodnione - mówi Aftyka. - Czasami zdarza się tak, że samica składa jajko niezapłodnione i z niego nic się nie wykluje.
Przypominamy, że trwa konkurs na imiona dla małych sokołów. Jeszcze do czwartku można wysyłać swoje propozycje poprzez formularz znajdujący się na stronie internetowej.