Znajomość z „Jennifer” była dla niego bardzo droga. Radzynianin stracił 100 tys. zł

i

Autor: unsplash.com

Znajomość z „Jennifer” była dla niego bardzo droga. Radzynianin stracił 100 tys. zł

44-latek z gminy Wohyń uwierzył poznanej przez Internet „Jennifer”, która zapewniała, że jest amerykańskim żołnierzem przebywającym w Syrii na misjach. Po krótkiej „znajomości” zgodził się na przejęcie od niej paczki z ważnymi dokumentami i gotówką. I to był jego błąd.

W piątkowe popołudnie do radzyńskiej komendy zgłosił się 44-letni mieszkaniec gminy Wohyń. Z  relacji mężczyzny wynikało, że padł ofiarą oszustów. Z opisanej historii wynikało, że na początku września za pomocą komunikatora skontaktowała się z nim nieznajoma kobieta. Przedstawiła się jako „Jennifer”, która jest amerykańskim żołnierzem przebywającym w Syrii i stacjonującym w Damaszku.

Mężczyzna zaczął z nią korespondować. Kiedy internetowa znajomość zaczęła „przybierać na sile”, nagle „Jennifer” poprosiła 44-latka o pomoc. Mężczyzna miał przyjąć od niej paczki z zawartością sporej sumy pieniędzy oraz dokumentów.

- Ze swojej strony miał jedynie dla nadania paczki podać swoje imię i nazwisko, adres zamieszkania, mail oraz numer telefonu. W trakcie prowadzonych rozmów był zapewniany, że za przesłanie paczki nie będzie ponosić żadnych kosztów, bo wszystko zostało już opłacone. Za przysługę miał być godziwie wynagrodzony – informuje st. asp. Piotr Mucha z radzyńskiej policji.

Pewnego dnia 44-latek otrzymał wiadomość, że paczka została już nadana, a na jego adres mailowy wpłynęła wiadomość od rzekomej firmy kurierskiej z linkiem do śledzenia przesyłki. W tej wiadomości znajdowała się również informacja, że paczka została wstrzymana na Ukrainie ze względu na brak certyfikatów. Aby wykupić certyfikat,  na wskazane konto miał przelać 1800 dolarów.

Nie podejrzewając oszustwa, zgodnie z przesłaną instrukcją poszedł do swojego banku i dokonał przelewu, a następnie wysłał zdjęcie potwierdzające realizację opłaty.

Po tym wszystkim skontaktowała się z nim „Jennifer” z wiadomością, że paczka dojdzie za dwa lub trzy dnia i że ma ją śledzić na wskazanej stronie.

- Kiedy po tym terminie paczka nie dotarła, ponownie wpłynęła wiadomość, o braku wymaganych certyfikatów i konieczności  opłacenia równowartości 4200 dolarów.  Również i tym razem mężczyzna zrealizował polecenia, wpłacając kwotę ponad  21 000 złotych. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze dwukrotnie, a 44-latek za każdym razem dokonywał opłat. Łącznie wpłacił na konta podane w wiadomościach ponad 100 tysięcy złotych – dodaje radzyński rzecznik.

Kiedy pewnej nocy otrzymał informację, że paczka znajduję się w Warszawie, jednak do jej odbioru znów konieczna jest opłata wysokości 20 tysięcy dolarów, dopiero zrozumiał że padł ofiarą oszustwa.  O całej sprawie postanowił powiadomić policję.

Zgłosiła na policję oszustwo, ale nadal wierzy, że pomaga przyjacielowi z internetu