Aby zacząć tworzyć torty i brać udział w podobnych konkursach wystarczy determinacja i chęci.
Z wykształcenia jestem księgową. Moja pasja do tortów zaczęła się w Anglii przez zupełny przypadek, bo koleżanka śmiała się ze mnie, że nie potrafię zrobić biszkoptu. Więc robiłam tak długo, aż zrobiłam ten biszkopt. Później się dowiedziałam, że w Anglii jest największy na świecie właśnie konkurs dekoracyjny, który nazywa się Cake International. Postanowiłam pojechać tam i spróbować swoich sił w kategorii dla początkujących, gdzie zdobyłam srebro i trzecie miejsce. Ale ja nie jestem z tych, co się poddają. Więc jakiś czas później spróbowałam ponownie i zdobyłam złoto w torcie okolicznościowym, jak i brąz w torcie ślubnym. Za rok powtórzyłam historię, również pojechałam i zdobyłam złoto w torcie okolicznościowym i brąz w torcie ślubnym. Po powrocie do Polski moja koleżanka Izabela, która jest przecudowną artystką, założyłam się z nią, że gdy wygra Grand Prix, to i ja wystąpię w na kolejnym. Więc musiałam się wywiązać i też wziąć udział, bo zakład to rzecz święta. No i mi się udało - mówi Barbara Burzyńska.
Festiwal Tortów i Słodyczy odbywał się w Warszawie 23 i 24 listopada.
Jako dekoratorzy byliśmy w stanie pokazać swoje prace i nasze umiejętności. Ten akurat konkurs był dekoracyjny, więc torty wykonuje się na atrapach z tego względu, że po pierwsze jest gorąco i normalny tort by po prostu padł. Po drugie takich prac konkursowych nie przygotowuje się z dnia na dzień, ale tygodniami. Mi moja praca zajęła około miesiąca, gdzie sam dół, który był plecionym koszykiem jadalnym, zajął mi dwa tygodnie. Więc wszystkie rzeczy, które znajdują się na na tych atrapach muszą być obłożone i udekorowane rzeczami jadalnymi, takimi, które jesteśmy w stanie dać na tort. Festiwal i konkurs było cudowny, to był czas tylko i wyłącznie dla nas, dla dekoratorów, którzy naprawdę wypluwają z siebie flaki, żeby coś pokazać. Chwała i sędziom i organizatorom, bo naprawdę sprawili, że czuliśmy się ważni, że docenili naszą pracę, nasze wysiłki i to po prostu było cudowne. Jak i cała atmosfera, wszystko w tym miejscu było. Można było znaleźć coś i dla dzieci i dla dorosłych - dodaje specjalistka od słodkości.
Tworzenie tortów to wymagający proces.
Zwykły prosty tort z minimalną dekoracją, załóżmy z jakimiś owocami na wierzchu zajmuje mi około siedem godzin. Do tego trzeba doliczyć produkty, do tego trzeba doliczyć mój czas sprzątania, ogarniania tego wszystkiego, pojechania do sklepu. No niestety ludzie tego nie widzą. Ludzie powinni zrozumieć, że jest różnica między pracownią tortów a cukiernią. Tort, który wychodzi z jakiejkolwiek pracowni, czy kuchni domowej, nie tylko z mojej, zdecydowani się różni od tych z cukierni. Cukiernie zazwyczaj robią to taśmowo. To jest taka hurtownia. Oni nie zwracają uwagi na detale, na produkt z którym pracują, bo to musi być najtaniej. Wiadomo, że w tych czasach jak coś jest tanie, to niekoniecznie jest do końca zdrowe. Do tego dochodzi jakość produktów. Śmietana, która poszła w górę, czekolada, która ekstremalnie poszła w górę, po prostu to wszystko kosztuje, a tort jakby nie było, jest towarem luksusowym. Wychodzę z założenia, że urodziny ma się raz do roku, więc powinno to po prostu cieszyć i świętować ten dzień bardzo wyjątkowo - mówi Barbara Burzyńska.
W trakcie Festiwalu, prócz tortu Pani Barbary można było zobaczyć m.in. rekordową WZ-kę, czyli około 30 metrów kultowego ciasta.
Zobacz także naszą galerię zdjęć: Przy ul. Hutniczej w Lublinie otworzy się nowy sklep Action