Przypomnijmy, Ministerstwo Zdrowia kupiło od niego ponad 1240 respiratorów. Realnie otrzymało jednak 200 urządzeń, i to niekompletnych. Spółka do tamtego momenty nie miała nic wspólnego ze sprzedażą medycznej aparatury. Od początku istnienia, czyli 1991 r., produkowała m.in. części do samolotów. Wtedy miała też pośredniczyć w transakcji dotyczącej polskich pistoletów maszynowych na Bliski Wschód, co ujawniła Rzeczpospolita. Z tego powodu media nazywały Andrzeja I. „handlarzem bronią”.
Za nieudaną sprzedaż respiratorów przedsiębiorca miał usłyszeć zarzuty, ale prokuratura nie mogła ich postawić, bo mężczyzna wyjechał z Polski i zaszył się w Albanii. Tam 20 czerwca minionego roku znaleziono jego ciało. Jak podaje Prokuratura Regionalna w Lublinie, w Tiranie przeprowadzono sekcję zwłok, podczas której zabezpieczono fragment serca poszukiwanego. Polskie służby informację o śmierci Andrzeja I. Dostały 9 dni po kremacji ciała. Oznacza to więc, że nie zostało ono zidentyfikowane przez policję i prokuraturę. Miał to zrobić jedynie zięć mężczyzny, co dało pole do spekulacji na temat tego, czy przedsiębiorca nie sfingował śmierci. Badania laboratoryjne pobranego fragmentu DNA wykazały jednak zgodność z materiałem porównawczym pobranym od matki Andrzeja I.