Andrzej Czernicki jest polskiego pochodzenia. Jak mówi, miał tylko kilka tygodni na naukę. - Dlatego że trafiłem tu w czasie wojny, półtora miesiąca temu - mówi nam.
Chłopak wybrał Liceum im. Staszica w Lublinie. Tu kiedyś uczył się jego ojciec. - Początkowo się obawiałem, ale jego polski był naprawdę płynny. To rodzice zadbali o naukę syna, dlatego wyraziłem zgodę, żeby zdawał maturę z naszymi uczniami - wyjaśnia Stanisław Stoń, dyrektor szkoły. Zgodę wyraziła też Okręgowa Komisja Egzaminacyjna. - Nie było to łatwe. Jednak OKE Kraków załatwiła formalności w tydzień - dodaje dyr. Stoń.
Przystąpienie do egzaminów w języku polskim to jednak inna sprawa. - To że poradzi sobie z matematyką, informatyką czy fizyką było pewne, mieliśmy obawy o język polski. Zorganizowaliśmy mu intensywny kurs języka polskiego. Powiedział, że wszystkie obowiązkowe lektury przeczyta po dwa razy. Byłem pełen uznania - mówi dyrektor.
Wielu polskich książek nie znał. Wszystkie jednak przeczytał. - Posiłkowałem się też streszczeniami. Źle nie było. Przy interpretacji mogłem przecież odnosić się do ukraińskich lektur. To było coś nowego, ale chyba dałem radę - śmieje się. Lepiej poszło mu z matematyką. - Ale powtarzałem materiał do późnego wieczora - przyznaje.
W całym kraju polską maturę zdaje kilkudziesięciu uchodźców. W województwie lubelskim oficjalnie żaden. - Mamy wielu zdających Ukraińców. Uczeń z I LO ma inny status - wyjaśnia Jolanta Misiak z lubelskiego kuratorium oświaty.
- Chłopak zdaje jednak polską maturę w języku polskim jako uchodźca. Trafił do nas tuż po wojnie. Uciekał przed wojną - komentuje dyr. szkoły.
Uchodźcy mogą dostać arkusze w języku polskim albo pisać testy z poleceniami w języku ukraińskim. Odpowiedzi muszą być w języku polskim.