Lekarze weterynarii szczepią się z opóźnieniem, ale po cichu. Oficjalnych komunikatów w tej sprawie nie wydało jeszcze ani ministerstwo zdrowia, ani ministerstwo rolnictwa.
- Oficjalna i w końcu pozytywna decyzja na szczepienia jednak jest. Niektórzy już mają ustalone terminy, inni się zapisują. Personel szczepiony jest w różnych placówkach - mówi nam Paweł Piotrowski, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii.
Jak udało nam się ustalić, szczepienia tej grupy zawodowej jako pierwszy w Polsce rozpoczął Mazowiecki Szpital Bródnowski w Warszawie, który zaszczepił już ok. kilkaset osób.
Wkrótce szczepić będą następne szpitale, m.in. Szpital Wojskowy w Lublinie.
Nie znamy jednak konkretnych kryteriów. Wiadomo, że grupa szczepi się etapowo. - Na razie to wybrane osoby. Na pewno wszyscy chętni systematycznie będą zaszczepieni - dodaje Piotrowski.
Walka o szczepienia
Kłopoty ze szczepieniami kadry weterynaryjnej wynikały z zawiłości prawnych. Formalnie grupa ta podlega pod ministerstwo rolnictwa. Zdaniem ministerstwa zdrowia nie mogła być więc szczepiona z grupą zero.
Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna dążyła jednak do włączenia swoich przedstawicieli do programu szczepień choćby na pierwszym etapie, np. na równi ze służbami mundurowymi.
Swoje racje argumentowano m.in. walką z afrykańskim pomorem świń, ptasią grypą i stałym monitoringiem przebiegu innych chorób zakaźnych w czasie epidemii koronawirusa.
Wszystkie prośby spotykały się jednak z odmownymi decyzjami prezesa rady ministrów i resortu zdrowia.
Ostatecznie wiadomo jednak, że lekarze weterynarii włączeni zostali do programu szczepień jako przedstawiciele grupy zero.
- Powoli się szczepimy. Zarówno kadra pomocnicza, jak i lekarze weterynarii. Na razie organizowane są wyjazdy do Warszawy. Wkrótce szczepienia będą organizowane w Lublinie - mówi nam jeden z przedstawicieli kadry weterynaryjnej.
- Cieszymy się, że to się zmienia. Pracujemy cały czas, bez względu na lockdown. Nasze placówki nie są placówkami handlowymi. To punkty typowo usługowe. Mamy ciągły kontakt z zakażonymi pacjentami - dodaje jeden z lubelskich lekarzy weterynarii.
Większość personelu otrzymuje szczepionki firmy Astra Zeneca. To właśnie z tego preparatu ostatnio masowo rezygnują pacjenci. Lekarze weterynarii obaw co do szczepień nie mają.
- Lepszym wyborem jest nawet trzy dni działań niepożądanych po szczepieniu niż 4 tygodnie chorowania na Covid, a nawet zgon - tłumaczy lekarz weterynarii.
Stopniowo mieliby być szczepieni nie tylko lekarze, ale też pomoc weterynaryjna czy pracownicy i studenci wydziałów weterynaryjnych.