Pewnie nie każdy z nas wie o istnieniu tzw. sekundy przestępnej (inaczej zwanej skokową). Jest ona dodatkową sekundą, jaką dolicza się po to, by zsynchronizować czas obowiązujący na Ziemi z czasem słonecznym. Najczęściej dodawana jest ostatniego dnia czerwca lub grudnia i zawsze dzieje się to równocześnie na całym świecie. Ostatnie takie zdarzenie odnotowano na końcu 2016 r., a pierwsze – w czerwcu 1972 r.
Konieczność dodawania sekund przestępnych wynika z różnicy pomiędzy długością doby słonecznej a niejednolitym czasem obrotu Ziemi. Całość monitoruje Międzynarodowa Służba Ruchu Obrotowego Ziemi i Systemów Odniesienia (IERS) i to właśnie ona wyznacza terminy, w których następuje dodanie sekundy skokowej. Jak podaje dzienniknaukowy.pl, z wyliczeń wynika, że w trakcie wieku w ten sposób można uzyskać całą minutę.
Jednak z uwagi na to, że w ostatnim czasie obrót Ziemi był szybszy niż czas pokazywany na światowych zegarach, najbliższa sekunda przestępna musiałaby zostać sekundą ujemną, a to oznacza, że w ciągu kilku lat ostatnia minuta 30 czerwca lub 31 grudnia miałaby nie 60, a 59 sekund. Dla przeciętnego człowieka taki stan rzeczy zapewne pozostałby niezauważony; gorzej jest jednak w przypadku systemów i miejsc, które wymagają u siebie bardzo szczegółowego mierzenia czasu.
Podczas konferencji, jaką we Francji zorganizowało Międzynarodowe Biuro Miar i Wag ustalono zatem, że od 2035 r. nastąpi całkowite zaprzestanie dodawania/odejmowania sekundy przestępnej, w związku z czym zmieni się nieco sposób liczenia czasu.