Ścisk, tłok, brak koordynacji i realne ryzyko zakażenia. Tak wyglądały szczepienia pracowników zewnętrznych placówek medycznych i studentów w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie 12 lutego. Przedstawiciele grupy zero narzekali także na duszne poczekalnie i masowość szczepień.
Dodatkowo, w tym samym czasie i na tym samym piętrze łączyły się dwie kolejki szczepionych - grupy zero i nauczycieli.
Dyrekcja tłumaczyła to rozwiązaniami systemowymi. Chodziło m.in. o dużą liczbą szczepionek, niemarnowanie dawek czy brak odpowiednich warunków lokalowych.
Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule poniżej:
Po ujawnieniu przez nas sprawy, sytuacją w lecznicy zainteresowała się część polityków. Posłanka Lewicy, Monika Pawłowska, winą za sposób organizacji systemu szczepień w szpitalu obarcza działania wojewody lubelskiego.
- Sytuacja jest skandaliczna, ale nie można za to winić załogi szpitala ani osób, które tam są. Brak organizacji obciąża urząd wojewody lubelskiego - mówi nam posłanka Pawłowska.
- Zgodnie z przyjętą ustawą, wojewoda odpowiada w czasie stanu epidemii zarówno za oddziały covidowe, jak i wsparcie szpitali wojewódzkich oraz powiatowych. Jest odpowiedzialny także za Narodowy Program Szczepień i jego realizację w województwie lubelskim - dodaje Pawłowska.
Wojewoda lubelski odcina się od oskarżeń, zleca jednak kontrolę w szpitalu. - W tej sprawie należy przeprowadzić postępowanie wyjaśniające - tłumaczy nam Lech Sprawka.
- Przekazałem już odpowiednie pisma do NFZ w Lublinie, który bezpośrednio zajmuje się organizacją procesu szczepień; do urzędu marszałkowskiego, czyli organu tworzącego szpital i do wojewódzkiego inspektora sanitarnego. Ale także chcę wyjaśnień od dyrekcji szpitala - dodaje wojewoda.
Sytuacja niedopuszczalna
Szczepienia przeprowadzane w takich warunkach są nie do przyjęcia - komentuje dr Grażyna Semczuk, wojewódzka konsultantka ds. chorób zakaźnych. - Absolutnie nie powinno być tłumów. To niedopuszczalne w czasach pandemii. Są koordynatorzy, którzy powinni wyznaczać czas - mówi dr Semczuk.
Najwłaściwszym rozwiązaniem byłby więc proponowany przez samych szczepionych system godzinowy. - Każdy pacjent powinien być zapisany na określoną godzinę. To naprawdę da się zrobić. W Instytucie Medycyny Wsi w Lublinie na korytarzu czeka maksymalnie dwie-trzy osoby - dodaje konsultantka.
System ten sprawdza się nie tylko w IMW, ale także w innych lubelskich szpitalach, m.in. w SPSK1, w SPSK4 czy w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.
System godzinowy to jednak nie wszystko. Punkt szczepień powinien zapewnić m.in. osobę koordynującą rejestracją, zapraszającą pacjentów do poczekalni i pilnującą przestrzegania przez nich zasad sanitarnych.
Poczekalnia musi być też regularnie - przynajmniej raz na godzinę - wietrzona. Szczepieni nie powinni mieć kontaktu z pacjentami i innymi pracownikami szpitala.
Szpital zapewnia o przestrzeganiu zasad
Po naszej interwencji, dyrekcja szpitala przy al. Kraśnickiej deklaruje zachowanie reżimu sanitarnego.
- W tej chwili zapraszamy pacjentów na godziny, planowo, indywidualnie, żeby nie stwarzać zagrożenia epidemicznego. Szczepimy na pierwszym piętrze grupę zero i nauczycieli, ale w dwóch różnych punktach - zapewnia nas lek. Andrzej Ciołko, rzecznik WSS przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Minister zdrowia - "W razie kłopotów, jest infolinia"
O komentarz w sprawie poprosiliśmy ministra zdrowia i prezesa NFZ. W razie nieprawidłowości, każdy szczepiony powinien skorzystać z infolinii. - Działa ona całą dobę. Korpus kontrolerski NFZ weryfikuje wszystkie te informacje. W razie potrzeby prosimy konkretne podmioty o wyjaśnienia lub przeprowadzamy kontrolę - powiedział nam Adam Niedzielski, minister zdrowia.
- Nie zawsze to musi się skończyć spektakularną karą, czasami chodzi o dyskusję nad usprawnieniem procesu szczepienia - dodaje Filip Nowak, p.o. prezes NFZ
Na pytanie, dlaczego do jednych szpitali szczepionki docierają masowo, inne nadal mają trudności z zamówieniami, mimo odpowiednich warunków lokalowych i sanitarnych - ani szef resortu zdrowia, ani prezes NFZ nie udzielili nam odpowiedzi.
Szpital przy al. Kraśnickiej w Lublinie szczepi ok. 150 przedstawicieli grupy zero dziennie. Równolegle w placówce trwają szczepienia nauczycieli. W lecznicy zaszczepiono już 300 pedagogów. Do końca przyszłego tygodnia ma być zaszczepione następne 1110 osób.
Mimo kłopotów z zachowaniem reżimu sanitarnego podczas szczepień, szpital jest jednym z liderów pod względem wyszczepialności na Lubelszczyźnie. - Jesteśmy jedną z nielicznych placówek, w których odbywają się szczepienia nauczycieli - mówi rzecznik Ciołko.
W czym tkwi sekret? - To kwestia sprawnych zamówień - mówiła nam dr Małgorzata Piasecka, dyrektorka ds. lecznictwa szpitala. Do tej pory szpital zaszczepił też już ponad 7 tys. osób z grupy zero.