- Cały biznes hodowlany ucierpiał w wyniku koronawirusa - mówi Marek Gawlik, p.o. prezesa stadniny w Janowie Podlaskim. - Jesteśmy w okresie kiedy stadnina, nie tylko nasza, ale generalnie cały biznes związany z końmi w Polsce i nie tylko, troszkę się zatrzymał ze względu na ograniczone możliwości sprzedaży koni, ale również nie ma ruchu turystycznego. Te dwa czynniki powodują, że zdecydowanie bilans związany z dochodami jest niekorzystny.
Marek Gawlik pełni obowiązki prezesa stadniny koni w Janowie Podlaskim od 6 tygodni. W tym czasie zdążył już nieco poznać stadninę i to co się w niej dzieje. Jego zadaniem jest wyciągnięcie jej z kłopotów. Jak podkreśla najważniejsze są konie.
- My jesteśmy stadniną koni i te konie dla nas są najważniejsze. Natomiast mamy również ponad 600 sztuk bydła, czyli mamy mleko, które dostarczamy do mleczarni. To jest taki nasz czynnik przychodowy. Mamy też ponad 1700 ha pól. I to jest taki trójkąt, w którym działają stadniny w Polsce - mówi Gawlik.
Nowy szef stadniny chce postawić na turystykę. Według niego stadnina ma wiele do zaoferowania ludziom, którzy do niej przyjadą. Mogą to być przejażdżki bryczką czy pokazy koni arabskich, bo właśnie takie są hodowane w stajni w Janowie Podlaskim.
- Chciałbym, żeby osoby, które będą przyjeżdżały do Janowa Podlaskiego i zechcą nas odwiedzić mogły za pośrednictwem profesjonalnego przewodnika dowiedzieć się o historii stadniny, bo to już ponad 200 lat od czasu kiedy została założona - dodaje Gawlik. - Żeby turyści mogli też zobaczyć i podziwiać to, co przez te lata zdobyliśmy, np. siodła z wystaw, siodła arabskie, które były nagrodami na poszczególnych championatach. Chciałbym żeby to wszystko było dostępne, ponieważ do tej pory był z tym kłopot. To na pewno się zmieni, ponieważ już teraz przygotowujemy specjalny budynek, w którym te rzeczy mogłyby być pokazane.
Szef stadniny liczy też na współpracę ze społecznością lokalną.
- Janów Podlaski mocno zależy od stadniny, a stadnina zależy od Janowa Podlaskiego. Wspólnie staramy się rozwijać to miejsce. Z władzami gminy mamy wiele koncepcji wspólnego rozwoju i działań, które jeszcze bardziej zbliżą stadninę do społeczności lokalnej i spowodują, że będziemy lepiej funkcjonować w naszym ekosystemie lokalnym - mówi Gawlik.
Plany związane z turystyką w stadninie mocno pokrzyżował koronawirus. Pod dużym znakiem zapytania jest też tegoroczna aukcja "Pride of Poland". Stadnina przygotowuje się do niej, ale nie wiadomo jeszcze czy będzie mogła odbyć się tak jak dotychczas.
- Zapewne ona się odbędzie - deklaruje Gawlik. - Natomiast w jakiej formie to zależy od tego jakie będą obostrzenia związane z koronawirusem, czy będzie swobodny ruch między krajami. Przygotowujemy aukcję jakby miała się normalnie odbyć w sierpniu bez żadnych przeszkód, natomiast jak to faktycznie będzie wyglądało to pewnie będziemy wiedzieli trochę później, bo ta sytuacja jest dosyć dynamiczna.
Prezes stajni przyznał w rozmowie z Radiem Eska, że aukcja może odbyć się online.
- Mamy XXI w. sędziowie międzynarodowi oceniają pokazy koni będąc w różnych zakątkach świata i patrząc jedynie przez przekazy online - mówi Gawlik. - Aukcja również może w ten sposób się odbyć. Gdyby zaszła taka konieczność jesteśmy do tego przygotowani.