W szpitalu klinicznym nr 4 w Lublinie pracuje ok. 3 tysiące osób. Ponad 2 tysiące to pracownicy medyczni. Chęć do zaszczepienia złożyła na razie tylko jedna trzecia personelu. - Wszystko zależy od grup zawodowych. Personel biały chyba w większości zadeklarował udział w szczepieniach. Nasz szpital jest dużym zakładem pracy. Zatrudniamy w różnych obszarach. To wszystko trzeba wziąć pod uwagę - mówi nam dr n. med. Radosław Starownik, dyrektor SPSK4.
Gotowość szczepień zgłosiło w lecznicy na razie około 1200 osób z ponad dwutysięcznej kadry medycznej. Według założeń resortu zdrowia zaszczepionych powinno być 40 procent.
Szpital, jak i organ nadzorujący stawiają na zachęty do szczepień, ale jak mówi rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, narodowy program szczepień to jeden z elementów walki z epidemią.
- Jeżeli zapomnimy o obostrzeniach i o tym, że prawdopodobnie czeka nas trzecia fala epidemii, która już dotyczy części krajów, m.in. Japonii, Korei Południowej czy niektórych stanów w USA, to nie będzie ciekawie - mówi prof. dr hab. n. med. Wojciech Załuska, rektor UMlub w Lublinie.
Nie wszyscy medycy są przekonani o słuszności szczepień. - Nie wiemy co jest w szczepionce, czy była testowana, jakie niesie powikłania. Ja się nie będę szczepiła - mówi nam jedna z lubelskich pielęgniarek.
Deklaracje można składać jeszcze tylko dzisiaj. Z kolei do 20 grudnia 32 szpitale węzłowe na Lubelszczyźnie przyjmują zgłoszenia od pracowników innych placówek medycznych, m.in. aptek czy przychodni.
Polecany artykuł: