Darmowe badania płodności

i

Autor: Mateusz Kasiak Wiktoria Skowrońska

in vitro

Pomagają życiu się narodzić. W Lublinie ruszają darmowe badania płodności

2023-09-08 16:01

Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyka ok. półtora mln par. Liczba może być niedoszacowana, bo badaniom poddają się głównie osoby starające o dziecko. Tymczasem właściwa diagnostyka i leczenie dają szanse na potomstwo, dlatego fundacja Gyncentrum po raz kolejny zaprasza na bezpłatne badania mieszkańców Lubelszczyzny.

Kultura zarodków, embrion, hodowla, transfer – dla jednych kosmiczny świat nauki, dla innych ideologicznych straszak.

Tu deponujemy nasienie. Sperma. Tam lekko przygotowana. Tu błonka. To jest z kolei tunel. Tak jakby pochwa. Śluz ma swoją skrętność. Plemnik np. koguta nie zapłodni kobiety. A dlaczego? Bo nasz się kręci w prawo. Koguta w lewo. Widzisz ten myk? To jest biologiczna bariera, żeby nie zapładniać się międzygatunkowo. Żeby nie było hybryd – opisuje z wielkim zaangażowaniem proces selekcji plemników dr Wojciech Sierka, embriolog z Kliniki Leczenia Niepłodności Gyncentrum w Lublinie.

Tu coś wycieknie, tu coś się poleje. Dla laika to czary i magia. Dla endokrynologów, ginekologów, andrologów czy embriologów to żmudna i codzienna praca, ale i fascynacja.

Nie ma jednak miejsca na błędy – zaznacza lekarz, bo to właśnie w dużej mierze w laboratorium rodzi się życie.

Staramy się wybrać jak najlepszy plemnik do zapłodnienia, domyślając się, że to będzie potem najlepszy płód i dziecko – mówi embriolog.

Dla lekarzy to jednak ani cud, ani kreacja, ani nawet hodowla, o której sucho się mówi. To jak słyszymy – pomoc z korzyścią dla przyszłych rodziców.

Zapłodnienie mimo takiej pomocy zależy od wielu czynników, upraszczając: chodzi o dyspozycję chwili.

Jeden plemnik wystarczyłby do wywołania ciąży. Co z tego, jeśli barierą mogą być upalny dzień, niewygodna bielizna, stres, zła dieta czy po prostu zmęczenie.

Trzeba być świadomym, że statystycznie problemy są po obu stronach, mniej więcej po 35 proc. – podkreśla dr Sierka. W pozostałych przypadkach nie wiadomo, dlaczego się nie udaje lub problem może dotyczyć i kobiety, i mężczyzny.

Tak było w związku 27-letniej pani Wiktorii Skowrońskiej z Katowic. Kobieta od 19 roku życia choruje na endometriozę, która jest odpowiedzialna za niepłodność już u co drugiej kobiety. – Wiedziałem zatem, że będę miała problem z zajściem w ciążę – mówi.

Z partnerem przez rok starała się o dziecko. Po badaniach okazało się, że mężczyzna jest bezpłodny. W 2019 roku skorzystali z dawcy nasienia. – Przeszliśmy przez dwie procedury in vitro. Pierwszy transfer poroniłam – wspomina. Dwa i pół roku później urodził im się synek. – Teodor jest dzisiaj zdrowym dzieckiem. Cały czas będę mu mówić, w jaki sposób przyszedł na świat, żeby był świadomy, że to właśnie było in vitro i dawca nasienia – podkreśla pani Wiktoria.

Połączyli mieszkańców Polski i Litwy. Niezwykły portal w Lublinie

Najpierw jednak pewność

Ponieważ w leczeniu niepłodność kluczową rolę odgrywa czas. O profilaktyce warto pomyśleć więc wcześniej. Tym bardziej, że niepłodność nie musi dawać widocznych objawów. – A z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że problem ten może dotyczyć nawet co szóstego dorosłego. Dlatego najwyższy czas, by o badaniach płodności myśleć jak o jednym z elementów profilaktyki, zamiast wmawiać sobie, że mnie to na pewno nie dotyczy – podkreśla dr Anna Bednarska-Czerwińska, dyrektorka ds. medycznych Gyncentrum.

Potwierdza to także pani Wiktoria. – Gdybyśmy wiedzieli na początku, że mój partner ma takie problemy, działalibyśmy wcześniej i zaoszczędzili wiele czasu – dodaje.

Na darmowe badania w Lublinie mogą zgłaszać się zarówno pary z problemem niepłodności, jak i osoby, które chciałyby ocenić swoją płodność.

Sprawdzamy ilość komórek jajowych w jajniku. To tzw. badania rezerwy jajnikowej (AMH) – wyjaśnia nam dr Joanna Banaś, ginekolożka z Gyncentrum w Lublinie. – Nie dyskryminujemy też panów i zapraszamy na badania jakości nasienia u mężczyzn – dodaje. – To daje nam odzwierciedlenie, ile zostało parom czasu – wyjaśnia.

Nie jest różowo. Leczenie, które boli i kosztuje

Bywa długie i bolesne. – O wszystkim się zapomina. Wszystko rekompensuje bicie serduszka upragnionego dziecka – mówi nam pani Wiktoria, ale dodaje, że terapia niepłodności okupiona jest wieloma wyrzeczeniami.

To wielka batalia ze swoją psychiką. Kobieta walczy ze swoim ciałem. Ja np. przyjęłam i sama sobie zrobiłam ponad tysiąc zastrzyków – opisuje. – To i próba dla związku. Można sprawdzić, czy jest się zgraną parą. Niesamowity emocjonalny rollercoaster: lęk, strach i obawa – wylicza jednym tchem.

To także ogromne koszty finansowe. Przypomnijmy, że narodowy program in vitro władze PiS zlikwidowały w 2016 roku. Para z Katowic za leczenie zapłaciła ponad 100 tys. zł.

Koszt marzenia, żeby zostać rodzicem jest okrutnie wysoki – słyszymy. – Znam pary, które brały kredyty, chwilówki, które się zadłużały – wymienia kobieta. – Ja jestem wdzięczna losowi za to marzenie, ale to była sztuka wyborów i walka – mówi.

Jest wsparcie samorządowe, ale to nie starcza. – Bo dofinansowania są częściowe – przekonuje kobieta. – Musimy zrobić wszystko, żeby mieć nowych obywateli. Niepłodność jest chorobą. Dla nas in vitro to była jedyna metoda – zaznacza katowiczanka i nie ma wątpliwości, że to państwo powinno finansować leczenie i opiekę.

Wątpliwości nie mają też lekarze. – To jest poza dyskusją. W przeszłości pacjentki młodsze i starsze wchodziły do klinki w każdym wieku – przypomina dr Sierka. Teraz jest inaczej. Leczenie jest drogie lub ledwie co dotowane. A według najnowszych badań, już w wieku 25 lat i poniżej można mieć kłopoty z niepłodnością. – Nie czekajmy do trzydziestki. Jeśli coś się rozwija np. hormonalnie. Bez diagnozy może nie być nadziei na poczęcie. In vitro omija szereg barier, które nawet nieświadomie dotkną nas w środowisku – dodaje.

Aby skorzystać z badań oferowanych przez fundację, wystarczy zapisać się pod nr tel. +48 735 122 777. Zapisy prowadzone są do wyczerpania limitu miejsc.

Klinika Leczenia Niepłodności i Diagnostyki Prenatalnej Gyncentrum, przy ul. Tomasza Zana 32A w Lublinie, uczestniczy też w miejskim programie leczenia niepłodności in vitro, realizowanym przez Miasto Lublin.

Program ruszył dopiero na początku 2023 roku, mimo to są już pierwsze ciąże. – To pokazuje, że nasza aktywność i miejskie finansowanie mają sens – przyznaje dyr. Bednarska-Czerwińska. Klinika bierze w sumie udział w 22 tego typu samorządowych programach w całej Polsce. Skuteczność szacowana jest na ponad 62 proc.

TAK KARMIĄ LUBELSKIE SZPITALE. ZOBACZ ZDJĘCIA: