- To było wielkie wyzwanie dla nas wszystkich. Wcześniej odbywały się więc próby zdalnej obrony - mówi Grzegorz Jędrek, świeżo upieczony doktor
- We wrześniu tamtego roku praca doktorska była oddana do recenzji. Te recenzje były gotowe. Termin był wyznaczony. Przyszedł jednak koronawirus i pokrzyżował nam plany. Musieliśmy robić próby. Za pomocą specjalnej aplikacji przygotowaliśmy taką próbę. Przygotowaliśmy także spotkanie komisji, ponieważ musi się ono odbyć za zamkniętymi drzwiami - dodaje Jędrek. W tym przypadku spotkanie komisji odbyło się w pokoju online. Sprawdzane były także łącza. Jeden z recenzentów łączył się bowiem z Krakowa, z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Po próbach przyszedł czas na obronę. - Żona i dziecko byli w pokoju obok, zasiadłem w nowej niebieskiej koszuli przed komputerem. To było duże wsparcie. Mogłem też liczyć na wsparcie znajomych, którzy ze względu na odległość, nie mogliby wziąć udziału w moje obronie, dzięki internetowi, było to możliwe. Na końcu wzruszyłem się, mimo że mówiłem do komputera - mówi nam Jędrek.
- Mamy informacje, że jest to pierwszy doktorat w trybie online w Polsce, w naukach humanistycznych na pewno - tłumaczy nam dr hab. Andrzej Tyszczyk, prof. KUL i promotor doktoranta
Było to nie lada przedsięwzięcie. Doktorat musi być wcześniej opublikowany i udostępniony publiczności. Informacja zapowiadająca obronę także musi być odpowiednio wcześniej opublikowana i rozesłana do ośrodków naukowych. - Nie mówiąc już o przebiegu samej obrony, np. o obradach komisji, udziale publiczności. Obrady muszą odbywać się w innej przestrzeni, nie może być to procedowane w tym samym pomieszczeniu. Muszą być tajne. I to wszystko trzeba było zorganizować w przestrzeni wirtualnej, w wersji cyfrowej - tłumaczy profesor Tyszczyk, kierownik Katedry Teorii i Antropologii Literatury KUL.
Ze względu na procedury, uczelnia nie mogła zatrudnić osoby z zewnątrz, np. informatyka, który czuwałby nad przebiegiem technicznym obrony. Nowe rozporządzenie ministerialne nie zmienia formy obrony doktoratu i procedur, pozwala jedynie przenieść je na czas epidemii do sieci. - Ta tradycja istnieje od czasów średniowiecznych. Nie ma potrzeby jej zmieniać. Nad formą i przebiegiem technicznym trzeba się jednak jeszcze pochylić - precyzuje profesor.
Forma zdalnej obrony wpisała się w tematykę pracy doktoranta. Dotyczyła ona literatury cyfrowej i nowych mediów.