Jak udało nam się ustalić, braki kadrowe w Szpitalu Tymczasowym w Lublinie mają wynikać z małej obsady pielęgniarskiej. - Pielęgniarek brakuje, w czwartej fali przy tak dużej liczbie pacjentów to widać, zwłaszcza, że dyżury obsługiwane są głównie przez pielęgniarki lub studentów. Mało tego, kadra bardzo często jest wymieniana - mówi jedna z pracownic szpitala w Targach Lublin.
Według Zakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Szpitala Klinicznego nr 1 możemy mówić o sytuacji kryzysowej, a sposobem na uzupełnienie braków kadrowych ma być delegowanie personelu SPSK1, czyli placówki prowadzącej szpital covidowy w Lublinie.
- W szpitalu tymczasowym część personelu rezygnuje z pracy z powodu przede wszystkich bardzo niskich wynagrodzeń. Wobec tego pojawiły się zapowiedzi o delegowaniu naszych pracowników do pracy - czytamy w komunikacie pielęgniarskiego związku SPSK1.
Informacje te potwierdzają także nasi rozmówcy. - Regularnie jesteśmy oddelegowywani do pracy w tymczasowym. W tym samym czasie musimy pracować na swoich oddziałach. To się odbija na opiece nad pacjentami obu placówek, a także na naszym zdrowiu - słyszymy.
Dyrekcja odpiera zarzuty i zapewnia, że sytuacja w szpitalu tymczasowym – choć trudna – jest stabilna. - A opieka medyczna nad pacjentami zapewniona - wyjaśnia Anna Guzowska, rzeczniczka SPSK1.
Delegowanie pracowników to pogłoski
Według dyrekcji SPSK1 nie ma też mowy o delegowaniu pracowników, a rekrutacji. - To pogłoski. Oczywiście w związku z tym, że rotacja kadr, podobnie jak i w innych szpitalach tymczasowych, jest duża, rekrutację prowadzimy na bieżąco - mówi Guzowska. - Rekrutacja opiera się o pracowników szpitali całego regionu. Nie wpływa to więc na pracę oddziałów SPSK1 - dodaje. - Przy tak trudnej sytuacji w regionie, strajku pracowników w SPSK4 o jakościową rekrutację może być trudno. Słyszymy, że są naciski na pracę w tymczasowym - mówi nasza rozmówczyni.
W Szpitalu Tymczasowym w Lublinie pracuje w tej chwili średnio ponad 200 osób.