Zaskoczenia nie ma, bo to już trzecia narodowa kwarantanna w tym roku - mówi nam pani Justyna, pracownica sklepu jubilerskiego w jednej z galerii handlowych w Lublinie. To, co najbardziej niepokoi to niepewność.
- Nigdy nie wiemy tak naprawdę, czego możemy się spodziewać w przyszłości. To niepewność jutra. Jestem pracownikiem. Nie mam wyjścia. Muszę się dostosować - mówi.
W galeriach handlowych otwarte będą jedynie sklepy spożywcze, apteki i drogerie, punkty z prasą i książkami. Czynne pozostają także wielkopowierzchniowe sklepy meblowe.
Oprócz tego zamknięte będą m.in. stoki narciarskie. Znacznie ograniczono działalność hoteli. Będą dostępne jedynie dla medyków czy służb mundurowych. Wszystkie pozostałe ograniczenia przedłużono.
Lubelska branża hotelarska załamana
Narodowa kwarantanna dla branży hotelarskiej oznacza zaostrzenie zasad, m.in. ograniczenia wizyt służbowych. Dla nas, dla hoteli miejskich to była ostatnia deska ratunku - mówi nam pani Anna, pracownica jednego z hoteli z Lublina.
- Nie mieliśmy gości turystycznych. Teraz nie będziemy mieli gości biznesowych. To tak naprawdę całkowite zamknięcie. Zastanawiamy się, jak długo będziemy w stanie się utrzymać - dodaje. - Okres świąteczny to był czas gości i spotkań, wigilii firmowych. Teraz obłożenie jest na bardzo niskim poziomie - tłumaczy.
Hotel Kazimierzówka w Kazimierzu Dolnym zatrudnia prawie 20 osób. Od prawie 10 miesięcy placówka jest w zasadzie wyłączona z ruchu.
- To krytyczny moment. Ucierpią także inne branże, uzależnione od naszej. Myślimy o przetrwaniu, które byłoby możliwe choćby przy minimalnym ruchu - mówi Joanna Biłyk, właścicielka hotelu Kazimierzówka w Kazimierzu Dolnym
Rząd deklaruje uruchomienie wsparcia dla hoteli. Lubelscy hotelarze nie wykluczają jednak strajków.
Kontrowersje wśród mieszkańców
Zdania na temat następnej narodowej kwarantanny są podzielone wśród mieszkańców regionu, choć dominuje przekonanie, że kolejne obostrzenia wprowadzane są za późno. - To głupota i wykończenie własnego narodu. Tego typu rozwiązania powinny pojawić się, kiedy zachorowań było najwięcej. Otwierają i zamykają - mówi nam pani Monika. - Jestem restauratorką. Nie wiem czy i jak długo wytrwamy - dodaje.
- Z jednej strony nie będzie się rozprzestrzeniał wirus, z drugiej strony, siada nam już psychika - mówi pan Kamil.