Rozmawiali przede wszystkimi o rozszerzeniu międzynarodowej pomocy Ukrainie. - W tej chwili analizujemy sytuację ruchu uchodźczego. Staramy się zlokalizować kto i gdzie zostaje w Ukrainie, komu udaje się uciec przed wojną oraz w jaki sposób możemy najlepiej pomagać - powiedziała nam Birgitte Bischoff Ebbesen, dyrektorka biura regionalnego Czerwonego Krzyża w Europie.
Jak dodała, na granicy nie można zwolnić z najbardziej oczywistą pomocą. - To dostarczanie jedzenia czy ubrań. To także pomoc medyczna - mówi. - Myślimy o pomocy długofalowej. Szukamy różnych rozwiązań w różnych naszych oddziałach na całym świecie. Uchodźcy docelowo mogą trafić do różnych państw, stąd wspomniane analizy przepływu osób z Ukrainy - wyjaśnia Ebbesen.
Jak zauważają pracownicy Ukraińskiego Czerwonego Krzyża, rozszerzenie współpracy jest pilnie potrzebne, bo niektóre regiony w Ukrainie są odcinane od najpotrzebniejszych produktów.
- My nie możemy tam dotrzeć. Wielu ludzi jest odciętych od wszystkiego i potrzebują wszystkiego – leków, produktów higienicznych, jedzenia. Regiony na wschodzie, ale i północy są odizolowane, a transporty Czerwonego Krzyża nie mogą skorzystać z korytarzy humanitarnych - mówi Valentina Pruszko z Ukraińskiego Czerwonego Krzyża.
A zaczyna brakować wszystkiego, przede wszystkim w schronach. - Mówię o potrzebach matek i dzieci. To poduszki, koce, kołdry, pieluchy. Potrzeba dosłownie wszystkiego - dodaje Pruszko.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż cały czas analizuje sytuację wojenną w Ukrainie i uchodźczą w Polsce.
- Szykujemy narodowe plany wsparcia ściśle skoordynowane z polityką społeczną poszczególnych rządów. Dla nas dobrym wzorem jest praca Polaków - mówi dyr. Ebbesen. - Ukraina potrzebuje więcej naszego wsparcia. Więcej darów musi trafiać do Polski, na granice i do samej Ukrainy - zauważa.
- Uchodźcom musimy zapewnić nie tylko opiekę, ale i ochronę. Wiele krajów uruchomiło np. darmowe przejazdy, to zwiększa bezpieczeństwo, ale trzeba uwzględnić znacznie więcej czynników pomocy - dodaje.
Polska jako kraj frontalny jest wzorem wsparcia - także dla Czerwonego Krzyża. Stowarzyszenie od początku wojny w Ukrainie ma w województwach przygranicznych swoich międzynarodowych wolontariuszy.
- Polacy i Polski Czerwony Krzyż robią świetną robotę. Przesłaliśmy już wiele darów na granicę, do ukraińskich rodzin w Polsce, ale także do samej Ukrainy - podkreśla Emma Van Rij, wolontariuszka ze Szwedzkiego Czerwonego Krzyża w Lublinie.
- Na razie skupiam się na pomocy na granicy i w punktach recepcyjnych. Pracuję na Lubelszczyźnie i na Podkarpaciu. W kolejnych miesiącach chcę być asystentką społeczną. Chcę pomagać uchodźcy odnaleźć się w polskiej rzeczywistości administracyjnej - dodaje.
Z Lublina PCK prawie codziennie wysyła transporty z pomocą humanitarną do Ukrainy. Jednocześnie prowadzona jest wysyłka darów do punktów recepcyjnych i miejsc tymczasowego pobytu uchodźców na terenie Lubelszczyzny i nie tylko. Placówka współpracuje też z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie w Lublinie.