Przez sąsiedzki konflikt mogą stracić dach nad głową. A zaczęło się od śniegu
Pani Agnieszka wraz z mężem przed laty kupili w Puławach działkę, na której stał stary dom, który postanowili rozbudować. Na ten cel przeznaczyli swoje oszczędności i wzięli kredyt hipoteczny. Przygotowany projekt przebudowy budynku dostał od urzędników pozytywną opinię i kilkanaście lat temu małżeństwo otrzymało pozwolenie na wykonanie prac.
Kilka lat później, w wyniku konfliktu z sąsiadką, który zaczął się od sporu o śnieg spadający z dachu przebudowanego domu na jej posesję, na miejsce wzywani byli policjanci i straż miejska oraz powiadomiony został nadzór budowlany. Podczas pomiarów stwierdzono, że okap dachu jest zbyt długi. Małżeństwo wykonało więc prace związane ze skróceniem nakrycia budynku i zamontowało specjalne stopery i drabinki śnieżne, które miały zapobiegać spadaniu śniegu na sąsiednią posesję. Mimo to sąsiedzki konflikt się nie skończył.
Małżeństwo ma wyburzyć swój dom
W wyniku kolejnych skarg, okazało się, że ściana, która została zachowana ze starego budynku w rozbudowanym domu, znajduje się zbyt blisko granicy działki. Do wymaganego przez prawo minimum zabrakło zaledwie 30 cm.
„Jest zapis, że odległość minimalna wynosi 1,5 metra. Warunek nie został spełniony. W prawie budowlanym ani w tych postępowaniach nie ma empatii, są zapisy prawa, są artykuły, których trzeba przestrzegać” – tłumaczył w programie „Uwaga! TVN” Michał Syta, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Puławach.
Urzędnicy unieważnili więc wydane wcześniej pozwolenie na budowę, stwierdzając, że dom został przebudowany niezgodnie z prawem. Jak informuje „Uwaga! TVN”, za błędnie wydaną wcześniej zgodę na wykonanie prac budowlanych nikt nie zostanie jednak pociągnięty do odpowiedzialności, bo sprawa już się przedawniła. Z kolei w wyniku toczących się batalii sądowych, pani Agnieszka i pan Jerzy otrzymali nakaz rozbiórki swojego domu. Para musi też pokryć koszty związane z wyburzaniem budynku oraz zapłacić grzywnę w wysokości ok. 200 tys. zł.
„Myślę o tym, jak to będzie wyglądało, kiedy będziemy burzyć dom. Będę musiała mieszkać pod mostem, bo gdzie pójdę? Nie mam oszczędności. Nie mam majątku, całym moim majątkiem jest ten dom” – podkreślała w programie pani Agnieszka.
Prezydent Puław, Paweł Maj, odnosząc się do tej sytuacji wyraził ubolewanie i zapewnił, że jeśli małżeństwo będzie potrzebowało pomocy ze znalezieniem mieszkania, to miasto im w tym pomoże.
Sąsiedzki konflikt się zaostrzył
Sąsiadka małżeństwa też czuje się pokrzywdzoną w tym konflikcie i nie chodzi tu już tylko o kwestię spadającego z dachu śniegu. Podczas narastającego sporu, pani Agnieszka wraz z mężem zawiadomili bowiem nadzór budowlany, by ten sprawdził, czy na sąsiedniej posesji również nie zostały złamane przepisy. W wyniku przeprowadzonej kontroli u sąsiadki małżeństwa ujawniono nieprawidłowości, a finalnie kobieta otrzymała nakaz wykonania dodatkowych prac budowlanych.
Zobacz także galerię zdjęć: Kamienica przy ul. Bernardyńskiej w Lublinie wyburzona. Zdjęcia z drona