Do wybuchu gazu doszło w jednopiętrowym domu przy ul. Krótkiej w Puławach w grudniu 2020 r. Pod gruzami zginęło małżeństwo w wieku 69 i 75 lat. Natomiast 39-letnia kobieta będąca bratanicą zmarłego mężczyzny, została przewieziona w ciężkim stanie do szpitala.
- Kobieta nie przyznawała się do winy. Twierdziła, że był to wypadek. Wyjaśniała, że podczas odkręcania kuchenki nastąpił zapłon – przekazał PAP w środę rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie nadkom. Andrzej Fijołek.
Natomiast - jak powiedział rzecznik - z zebranego materiału dowodowego wynika, że to właśnie ona doprowadziła do eksplozji i zawalenia się domu.
- Opinie biegłych wykluczyły, że mogła powstać jakaś nieszczelność w instalacji gazowej. Doszło do celowej ingerencji, co spowodowało później zapłon i wybuch – wyjaśnił.
Prokuratura przedstawiła 40-letniej obecnie kobiecie zarzut zabójstwa małżeństwa z zamiarem ewentualnym oraz spowodowanie zagrożenia życia i zdrowia innych osób oraz mienia wielkich rozmiarów.
Nadkom. Fijołek przekazał, że sąd zastosował we wtorek trzymiesięczny areszt wobec podejrzanej 40-latki z Puław. Za zarzucane kobiecie czyny grozi nawet dożywocie.
Polecany artykuł: