Spadek zainteresowania rozpoczął się pod koniec ubiegłego roku, dlatego jeden z największych punktów w regionie przyjmował tylko kilka razy w miesiącu, teraz jest zamknięty.
- W Szpitalu Tymczasowym szczepiliśmy okazjonalnie. Otwieraliśmy punkt, kiedy nazbierała się większa liczba chętnych - mówi Anna Guzowska, rzeczniczka Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie. - W tym roku jest jeszcze gorzej. Punkty właściwie nie pracują. W styczniu w naszych obu punktach zaszczepiliśmy nieco ponad tysiąc osób, natomiast w lutym być może do końca miesiąca podamy ok. 330 dawek szczepionki - dodaje. SPSK1 szczepi obecnie w punkcie przy ul. Langiewicza.
Podobnie sytuacja wygląda w innych punktach szczepień. Spadki są szokujące. - W ubiegłym roku bywały całe tygodnie, kiedy szczepiliśmy dziennie po 800 osób. Teraz chętnych brak - tłumaczy Alina Pospischil, rzeczniczka Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.
Chętni głównie na dawkę przypominającą
Szczepią się głównie chętni na dawkę przypominającą i dzieci, ale i tych ubywa. - W zasadzie można powiedzieć, że już w ogóle nie zgłaszają się osoby, które chcą przyjąć dawkę pierwszą – przyznaje Guzowska. - Od wielu dni zgłasza się także niewielka liczba dorosłych i dzieci. Pierwszą dawkę przyjmuje kilka osób dziennie, drugą kilkanaście, trzecią do 50 osób dziennie - mówi Pospischil. Trzeba jednak zaznaczyć, że szpital szczepi dwa razy w tygodniu dzieci i trzy razy w tygodniu dorosłych.
Na Lubelszczyźnie nie zaszczepiło się nawet 50 procent mieszkańców. Wojewoda lubelski informuje, że przekłada się to na nadal dużą liczbę pacjentów leczonych w szpitalach z powodu COVID-19 i rekordową liczbę zgonów. We wtorek na 1748 łóżek covidowych nadal zajętych było 1198. 67 pacjentów podłączonych było do respiratora.
Przypomnijmy, że w regionie z powodu covid zmarło prawie 7 tysięcy pacjentów w przeliczeniu na tysiąc osób. To najwięcej w Polsce.
Polecany artykuł: