Lubelscy uczniowie szkół podstawowych od pół roku już nie muszą odrabiać prac domowych. Co o tym myślą pedagodzy?

i

Autor: zdjęcie ilustracyjne pixabay/klimkin Lubelscy uczniowie szkół podstawowych od pół roku już nie muszą odrabiać prac domowych. Co o tym myślą pedagodzy?

Nauka

Lubelscy uczniowie szkół podstawowych od pół roku już nie muszą odrabiać prac domowych. Co o tym myślą pedagodzy?

2024-10-24 13:26

Od kwietnia w szkołach podstawowych nie ma obowiązkowych prac domowych w klasach I-III, wyjątkiem są ćwiczeń usprawniających motorykę, a w klasach IV-VIII zadania są nieobowiązkowe i nieoceniane. Wprowadzone zmiany po pół roku budzą dyskusje wśród nauczycieli i rodziców. Zapytaliśmy lubelskich pedagogów, co o tym myślą.

Zmiany nastąpiły w kwietniu mocą rozporządzenia minister Barbary Nowackiej.

Ja jestem matematykiem i ja bardzo ubolewam, że nie ma prac domowych obowiązkowych, bo oczywiście można je zadawać, tyle że one nie są po pierwsze obowiązkowe, a po drugie, my ich nie oceniamy oceną stopniową. Natomiast sprawdzamy i piszemy komentarz do każdej pracy, co uczeń potrafi, co zrobił dobrze, co zrobił źle. Prace domowe u mnie nie służyły temu, żeby dzieci poznawały nowy materiał, nie było dużo zadawane. Służyły temu, żeby dziecko wyćwiczyło i zdobyło mechanizm wykonywania działań i sprawności rachunkowej. I bez tych prac domowych niektórzy uczniowie, oczywiście nie wszyscy, uznali, że już w ogóle nic nie muszą robić. Tak to działa wśród dzieci. Bardzo trudno o ten motywator wewnętrzny, że ja robię, bo się nauczę, bo ja powinnam robić. Nawet dorosła osoba potrzebuje motywatora zewnętrznego, tym bardziej dziecko - mówi Ewa Barszcz dyrektor Szkoły Podstawowej nr 16 im. Fryderyka Chopina w Lublinie

Czekoladowy Plac Zamkowy, czyli święto czekolady w Lublinie

Zmiany dotyczą zarówno szkół publicznych jak i prywatnych.

Rzeczywiście jest z tym dużo zamieszania i myślę braku zrozumienia zarówno ze strony rodziców jak i samych nauczycieli. Ale ja jestem wiele lat w edukacji i jestem  przygotowany na to, że każda zmiana rodzi dużo niepokoju. Rodzice obawiają się, że dzieci będą miały gorszy start, że się nie przygotują dobrze do egzaminu. W szkole podstawowej z doświadczeń moich nauczycieli wynika to też trochę różnie. Szczególnie nauczyciele przedmiotów ścisłych, szukają jakiś kolanek, obejść. No i i trochę za przyzwoleniem władz oświatowych, bo kiedy panie ministry były proszone o doprecyzowanie co wolno, a czego nie wolno, no to w zasadzie każda z nich mówiła trochę inaczej. Więc no to jest taki obszar z którym trzeba się oswoić, ale na pewno to obciążenie jest trochę mniejsze niż to było do tej pory. Intencja była bardzo szlachetna. Kiedy się pojawił ten zapis, to zależało dorosłym na tym, aby młodzi ludzie mieli czas na relacje, aby był czas na spędzenie go z bliskimi i w drugą stronę, żeby rodzice nie stawali się domowymi nauczycielami. To jest proces i wychodzenie z tej pruskiej szkoły, z tych ram, w które edukacja była wtłoczona, będzie to trochę trwało. To się nie zadzieje z dnia na dzień - opowiada Marek Krukowski dyrektor Prywatnych Szkół im. Królowej Jadwigi w Lublinie.

Uczniowie w pracach domowych często mogą korzystać z pomocy dodatkowych, które niekoniecznie służą poszerzaniu ich wiedzy i rozwijaniu umiejętności.

Uczniowie potrafią świetnie korzystać z dorobku cywilizacyjnego. Natomiast nauczyciele chcą nauczyć czy sprawdzić kompetencje i umiejętności uczniów związane z napisaniem rozprawki lub opowiadania uczeń ma własne, a nie umiejętność korzystania z sieci. Dynamika zmian technicznych, cywilizacyjnych jest tak olbrzymia, że jak przybysz z kosmosu zobaczyłby świat, to okazałoby się, że jedyne co się nie zmieniło w rzeczywistości, nie wiem, w wieku 19, 20 i 21 to jest szkoła. Złośliwi mówią, że to po prostu jest relikt minionej epoki czasów pruskich, gdzie zupełnie inne były potrzeby industrialnego społeczeństwa, a inni powiedzą, że szkoła jest tak świetna, że nie trzeba jej zmieniać i w związku z tym jest jedyną stałą rzeczą. Kłopot jest myślę nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach, gdzie są różne próby i też na przykład nie da się systemu fińskiego, którym się zachwycaliśmy przełożyć jeden do jeden w Polsce. To są inna skala, inni ludzie, inna kultura, inna cywilizacja. Każda zmiana budzi niepokój, ale na ile to się okaże dobre, to jeszcze zobaczymy - dodaje Marek Krukowski.

A jak ta zmiana wpłynęła na uczniów?

Mam wrażenie, że to nie wpłynęło pozytywnie na na to, co dzieci wiedzą, co dzieci potrafią, ponieważ podstawą dobrej edukacji na przykład z matematyki jest utrwalanie wiadomości. Ja jestem zwolenniczką zmian w systemie, ale całościowych. Samo eliminowanie prac domowych nie powoduje jakichś większych zmian. Oprócz tego, że dzieci wracając do domu i to rodzice o tym nam mówią, twierdzą: "Prace domowe są nieobowiązkowe, a to, że pani zadała dla chętnych to nas nie obowiązuje." Więc mam poczucie, że tu jest kwestia też budowania tej takiej motywacji wewnętrznej u dzieci. Była wielka euforia na początku, kiedy zostało to wprowadzone. Natomiast ja widzę to teraz tak, że uczniowie i tak muszą pracować w domu, ponieważ utrwalać wiadomości trzeba i to jest konieczne, żeby iść do przodu z materiałem - zaznacza Agnieszka Jackowska-Mazur, pedagog i terapeutka integracji sensorycznej w Szkole Podstawowej nr 18 im. Macieja Rataja w Lublinie.

Wśród niektórych rodziców uczniów pojawiają się inicjatywy, aby powrócić do obowiązkowych prac domowych, jednak zdania wciąż są mocno podzielone.

Zobacz także naszą galerię zdjęć: Zaczynał od Szczecina. Ale stoi w Lublinie. Ten parowóz to kawał historii