System UOZ, bo tak się nazywa, jest rozpięty na 12 km szlaku między tymi miastami. Składa się z niczego innego jak dźwiękowych urządzeń do ochrony zwierząt w liczbie 15 sztuk. Ich misja jest jednak tylko jedna: zapobieganie tragicznemu finałowi życia dzikich zwierząt na torach. Bezpieczniej poza łosiami mogą poczuć się jelenie, sarny, dziki i lisy.
System działa tak, że na niecałą minutę przed przyjazdem mocno hałasuje. Ale robi to w taki sposób, że odwołuje się do zaprogramowanych genetycznie mechanizmów lękowych przed naturalnymi drapieżnikami i niebezpieczeństwem. Nic więc dziwnego, że czasem brzmi jak wyjący wilk, a czasem kracze lub śpiewa jak sójka. Nawet jeśli dźwięki są różne, efekt jest ten sam: zwierzęta zastygają w ruchu, po czym szybko zmieniają kierunek podróży, omijając tory.
Łącznie wzdłuż linii kolejowych, nad którymi pieczę trzyma PLK, działa prawie 1070 takich urządzeń na 65 km linii kolejowych, m.in. Warszawa-Gdańsk i Warszawa-Katowice. Dlaczego tym razem padło na Białą Podlaską-Terespol? Tego nie wiemy dokładnie; wiemy za to, że lokalizacja jest wybierana po konsultacji z miejscowymi nadleśnictwami, kołami łowieckimi i dyrekcjami parków.
Nie jest to jedyne wyjście naprzeciw naszym braciom mniejszym. Na torach od 2020 przez rok zamontowano ponad 70 przejść dla średnich zwierząt i dużych ssaków. Małe zwierzęta, w tym płazy i gady, przekraczają tory przez 37 nowych przepustów, m.in. ze specjalnymi półkami.
Montaż urządzeń ochrony zwierząt między Białą Podlaską a Chotyłowem wykonano z zadania „Prace na linii kolejowej E 20 na odcinku Siedlce – Terespol, etap III – LCS Terespol” współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach instrumentu finansowego „Łącząc Europę” (CEF). Łączna wartość projektów to 734,3 mln zł.