CIEKAWOSTKI

Leży w centrum Lublina, ale nie można go dotknąć. Ostrzega przed nim unikalny znak. Zobacz zdjęcia!

2025-01-17 13:40

Na Starym Mieście w Lublinie znajduje się przedmiot, z którym związana jest budząca grozę miejska legenda. Ostrzega przed nim też pewien wyjątkowy znak. Mowa oczywiście o kamieniu nieszczęścia, którego – wedle lokalnych wierzeń – pod żadnym pozorem nie można dotknąć. Poznajcie szczegóły i sprawdźcie, czy jest sposób na odczarowanie jego działania!

Spis treści

  1. Nietypowy znak „ostrzegawczy” w centrum Lublina. To tu leży kamień nieszczęścia
  2. Legenda o kamieniu nieszczęścia w Lublinie
  3. Jak odczarować złe moce kamienia nieszczęścia? Z pomocą przyjdzie… koziołek

Nietypowy znak „ostrzegawczy” w centrum Lublina. To tu leży kamień nieszczęścia

Miejsce, w którym znajduje się lubelski kamień nieszczęścia kilka lat temu zostało oznaczone w nietypowy sposób. Budzący grozę przedmiot zlokalizowany jest na lubelskim Starym Mieście, przy skrzyżowaniu ul. Jezuickiej z ul. T. Gruella (naprzeciwko Wieży Trynitarskiej). Łatwo go odnaleźć, bo tuż nad kamieniem stoi nietypowy znak, choć kształtem i kolorem przypomina „zwykłe” ostrzegawcze znaki drogowe (to żółty trójkąt z czerwoną obramówką). Unikalne jest jednak to, co znajduje się na środku tła, a jest to... ciemna postać kata z czerwonym kapturem, trzymająca w ręku czarny topór. Pomysłodawcą ustawienia takiego znaku w tym miejscu był ówczesny menadżer Śródmieścia w Lublinie, Marek Poznański.

Przed złowieszczym działaniem kamienia nieszczęścia ostrzega jednak nie tylko wspomniany znak, ale i specjalna tabliczka, zamieszczona na ścianie kamienicy, przy której ten leży. Widnieje na niej napis w języku polskim i angielskim:

„Kamień nieszczęścia

Nie dotykać!”.

Chcecie wiedzieć, dlaczego pod żadnym pozorem nie można dotknąć tego kamienia? Jego mroczną historię dokładnie wyjaśnia jedna z najpopularniejszych lubelskich legend, którą przytaczamy poniżej!

Superbohaterowie na linach zjechali z dachu Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie

Legenda o kamieniu nieszczęścia w Lublinie

Z ludowych przekazów wynika, że pierwotnie wspomniany kamień znajdował się na terenie lubelskiego Sławinka, a następnie umiejscowiono go na placu Bernardyńskim, czyli dawnym placu Straceń, gdzie służył jako podstawa dębowego pnia, na którym kat ścinał głowy skazańców. Gdy pewnego razu wyrok śmierci wykonano na niewinnej osobie, to – jak głosi lokalne podanie – „pień rozłupał się na połowę, a topór wyszczerbił w kamieniu głęboki wyłom”.

Kolejnym miejscem, w jakim umiejscowiony został ten nieszczęsny kamień, był plac przy ul. Rybnej, gdzie również pokazał swoją złowieszczą moc. Według legendy, jedna z kobiet niosąca obiad pracującemu na budowie mężowi, potknęła się o kamień i rozbiła o niego garnek z jedzeniem. Zapach żywności zwabił na miejsce kilka wałęsających się w pobliżu psów, które zjadły rozlaną zupę, zlizując ją z kamienia, po czym wszystkie „padły nieżywe”, a plac, na którym się to stało otrzymał nazwę Psiej Górki.

Według legendy, kamień przyniósł śmierć także pewnemu piekarzowi, który chciał go użyć do pieca powstającej piekarni.

„Wkrótce śmiałek spalił się w tym piecu, zamknięty przez własną żonę i adorującego ją czeladnika” – czytamy na stronie lublin.eu.

Na tym nie koniec. Według kolejnych przekazów, gdy kamień nieszczęścia powrócił z powrotem na Psią Górkę, to jeden z murarzy postanowił uderzyć go młotem. Po chwili mężczyzna… stracił wzrok.

Niedługo później przy Psiej Górce przystąpiono do budowy kościoła Trynitarzy. Pojawił się wtedy pomysł, by wykorzystać kamień do budowy ołtarza. Finalnie świątynia ta nigdy nie została dokończona ze względu na brak funduszy, zaś kamień trafił w okolice soboru prawosławnego na pl. Litewskim. Wtedy doszło do kolejnej tragedii: z dzwonnicy spadł żołnierz i rozbił sobie czaszkę właśnie o powierzchnię kamienia.

„Władze rosyjskie obawiając się o całość Soboru w takim sąsiedztwie eksmitowały kamień za miasto. Przy budowie prochowni dostał się on jakimś sposobem do fundamentów. Ogólnie jest wiadomo, że w roku 1919 prochownia wyleciała w powietrze” – czytamy w dalszej części legendy.

Co ciekawe, przez kolejne 20 lat w Lublinie nie odnotowano już niefortunnych zdarzeń, które można byłoby przypisać kamieniowi nieszczęścia. Finalnie przedmiot ten trafił na ul. Jezuicką na Starym Mieście i… podczas II wojny światowej ponownie miał przypomnieć wszystkim o swojej złowrogiej mocy.

„Gdy przyszyła wojna lotnicy niemieccy latali nad Lublinem zrzucając bomby. I oto kamień znowu okazał swoje fatum, bo najwięcej ofiar w ludziach poniosła goszcząca go uliczka Jezuicka i Katedra, na którą spozierał przez wylot Bramy Trynitarskiej. Mimo, że eskadra zataczała duże koła, to bomby padały głównie w promieniu działania kamienia nieszczęścia” – zaznaczono na stronie lublin.eu.

Te fakty o Lublinie każdy powinien znać. Sprawdź swoją wiedzę
Pytanie 1 z 10
Od którego wzniesienia zaczęły się miejskie początki Lublina w XI w.?

Wszystkie te sytuacje sprawiły, że ludzie uwierzyli, iż każde bezpośrednie zetknięcie z tym kamieniem wywołuje nieszczęśliwe zdarzenia. Stąd też dziś widnieje przy nim tablica apelująca o to, by go nie dotykać, jeśli nie chcemy obudzić jego złych mocy.

Jak odczarować złe moce kamienia nieszczęścia? Z pomocą przyjdzie… koziołek

A co zrobić, jeśli jednak zdarzy nam się dotknąć kamienia nieszczęścia? Okazuje się, że nie wszystko stracone. Jak już informowaliśmy, w drugiej połowie grudnia 2024 r. w Lublinie zainaugurowany został nowy Koziołkowy Szlak Legend. Jedną z trzech pierwszych tworzących go rzeźb jest Felicja, która stanęła u podnóża Wieży Trynitarskiej od strony ul. Jezuickiej. To właśnie ona ma być odsieczą, gdy dotkniemy kamienia nieszczęścia, a chcemy uniknąć jego złowrogiego działania. Jednym z atrybutów nowego koziołka jest bowiem „magiczny” zielony kamyczek, którego potarcie ma odczarować złe moce. 

Zobacz także galerię zdjęć: Felicja, Wiktoria i Kryspin - nowe koziołki w Lublinie. Zapoczątkowały Koziołkowy Szlak Legend!

Lublin Radio ESKA Google News
Autor: