- Jesteśmy pierwszym ośrodkiem, który rozpoczął podawanie toksyny botulinowej u pacjentów ze splastycznością kończyn w następstwie ogniskowego uszkodzenia mózgu z udokumentowanym rozpoznaniem stwardnienia rozsianego, mózgowego porażenia dziecięcego lub paraplegii spastycznej - mówi dr Agnieszka Posturzyńska z Kliniki Ortopedii i Rehabilitacji SPSK Nr 4 w Lublinie. - Do tej pory iniekcje u tych pacjentów nie były refundowane przez NFZ. Leczenie to otwiera nowe możliwości u pacjentów w poprawie ich funkcji w codziennym życiu. Na Lubelszczyźnie jest bardzo dużo osób, które potrzebują terapii toksyną botulinową. Umożliwia im powrót do aktywności zawodowej.
Dotychczas z terapii leczenia spastyczności przy użyciu toksyny botulinowej typu A w ramach programu lekowego finansowanego przez NFZ mogli korzystać jedynie pacjenci po udarze niedokrwiennym i pacjenci z mózgowym porażeniem dziecięcym w wieku 2-17 lat.
- W naszej klinice już od wielu lat stosujemy preparaty toksyny botulinowej - mówi dr Marcin Pencula z Kliniki Ortopedii i Rehabilitacji SPSK 4 w Lublinie. - To jedna z najsilniejszych trucizn jaką wytworzyła natura, ale tak jak każdy lek może być trucizną, każda trucizna może być lekiem. Cieszę się, że ta toksyna będzie stosowana szerzej. Nie tylko pacjenci po udarach mózgu, ale również osoby ze stwardnieniem rozsianym, po ciężkich urazach czaszkowo-mózgowych, czy osoby dorosłe cierpiące na mózgowe porażenie dziecięce będą mogły skorzystać z tej nowoczesnej formy leczenia. Spastyczność powoduje zgięcia w stawach łokciowych i nadgarstkach, zaciśnięcie dłoni w pięści. Toksyna przede wszystkim rozluźnia mięśnie.
Pacjenci ze spastycznością, którzy nie byli objęci refundacją NFZ za jedną sesję iniekcji toksyny botulinowej musieli płacić od ok. 400 złotych do nawet kilku tysięcy. Dla wielu chorujących przewlekle, niezdolnych do pracy zarobkowej, ten rodzaj terapii był zbyt kosztowny.