Do szpitala trafiła rodzina, która została ostrzelana w trakcie ucieczki. - Czteroosobowa rodzina została ostrzelana przez rosyjskich żołnierzy. Żona i mama dzieci zginęła na miejscu. Ojciec, córka i syn trafili do Polski. Mężczyzna z córką zostali ranni w wyniku kul postrzałowych - mówi nam Piotr Matej, dyrektor szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Jedno z nich wymagało operacji, która się powiodła. Są leczeni w tej chwili na oddziale ortopedii. - Czują się dobrze. Cały czas są oczywiście przerażeni. Nasi psychologowie z nimi pracują - dodaje dyr. Matej.
Pozostałe szpitale w regionie gotowe na przyjęcie ofiar wojennych
Przypomnijmy, że na Lubelszczyźnie rannych i leczonych przewlekle mają przyjmować szpitale specjalistyczne. Pozostali chorzy kierowani są do placówek powiatowych. W razie potrzeby, także placówki przygraniczne są gotowe przyjąć ofiary działań wojennych.
- Nie mieliśmy ofiar wojennych. Jesteśmy gotowi, bo jesteśmy pierwszym szpitalem po drodze. Gdyby była potrzebna większa liczba operatorów, pomoc oferują oczywiście szpitale z Lublina - mówi nam dr Kamila Ćwik, dyrektorka Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala w Chełmie.
Do placówki przyjmowane są na razie głównie dzieci uchodźców. Rośnie liczba chorych na COVID-19. - W tej chwili mamy 18 pacjentów. U dziewięciorga zdiagnozowano covid, jedno dziecko ma bóle brzucha, nudności. Pozostali pacjenci to dorośli, także z koronawirusem. Mamy też chorego po zawale serca - opisuje dyr. Ćwik.
Z kolei Szpital Kliniczny nr 4 w Lublinie przyjmuje dziennie po kilkoro pacjentów. To przede wszystkim kobiety w ciąży, ale nie tylko. – Pacjenci trafiają też do SOR. Niewielka część pacjentów kierowana jest na zabiegi planowe - komentuje Alina Pospischil, rzeczniczka SPSK4.