Hodowlane szczury nie są w stanie poradzić sobie na wolności, zwłaszcza o tej porze roku. Od prawie tygodnia wolontariusze ustawiają łapki i zawożą złapane gryzonie w bezpieczne miejsce. Udało się uratować 18 szczurków, a to jeszcze nie koniec.
- Jest to już trzecia łapanka w tym roku, ale zawsze było to w okolicach Lublina, a nie w centrum - mówi Weronika Gawełczyk, która prowadzi Azyl dla gryzoni Hemma. - Ktoś je wyrzucił i staramy się je uratować. Pani, która pracuje w pobliżu napisała do nas, że tutaj na skwerze przy ul. Świętoduskiej błąkają się szczurki i nie wyglądają na dzikie.
Po takim sygnale pani Weronika przyjechała na miejsce sprawdzić jak jest rzeczywiście.
- Było biało w tych krzakach, bardzo dużo tych szczurków tutaj biegało, podbiegały do gołębi, do przechodniów - mówi pani Weronika. - Postanowiliśmy je wyłapać.
Wolontariusze, którzy zgłosili się do pomocy zakładają żywołapki w miejscu bytowania szczurków i czekają aż jakiś się złapie. Czasami kilka godzin.
- Pani nam powiedziała, że być może są to cztery szczurki - opowiada pani Weronika. - Zakładaliśmy, że jest to matka z młodymi. W trakcie łapanki okazywało się, że wychodzą kolejne, kolejne i kolejne. Wszystkich nas zaskoczyła ich ilość. Aktualnie złapaliśmy już 18. Prawdopodobnie biegają tutaj jeszcze dwa, ale dopiero się okaże czy nie więcej.
Prawdopodobnie wszystkie szczurki są rodziną, od jednej pary, ponieważ są bardzo do siebie podobne. Jest kilka dużych samic, jeden samiec, a reszta to 2-3 miesięczne maluchy. Jest też jeden szczurek, który ma około dwa tygodnie.
- Prawdopodobnie ktoś wziął sobie te szczurki i później przerosła go sytuacja. Postanowił więc je wyrzucić, nie wiedząc o skutkach swojego działania - mówi Gawełczyk. - Te szczurki na wolności nie są w stanie przeżyć. To zwierzątka domowe i bardzo wiele zagrożeń czyha na nie tutaj. Dla nich taka niska temperatura jaką mamy aktualnie jest zabójcza. Zwierzęta, które się tutaj pałętają mogą je zagryźć. Szczurki nie mają instynktu samozachowawczego, nie uciekają przed drapieżnikiem, a wręcz do niego idą z ciekawością co się dzieje.
Wszystkie szczurki trafiły do kliniki na Oddział Drobnych Ssaków Uniwersytetu Przyrodniczego, gdzie są pod ścisłym nadzorem lekarzy weterynarii, ponieważ są w kiepskim stanie fizycznym. Mają infekcje płuc, są mocno zarobaczone i zapchlone. Gdy zostaną podleczone będą gotowe do adopcji.
Można im pomóc biorąc udział w zrzutce.
- Apelujemy do Państwa. Proszę nie porzucajcie gryzoni na wolność, ponieważ one nie są w stanie sobie poradzić i nie przeżyją - mówi Weronika Gawełczyk.
Azyl dla gryzoni Hemma istnieje w Lublinie od 4 lat. Od czerwca działa okno życia dla porzuconych gryzoni. Każdy, kogo przerosła opieka nad tego typu zwierzątkiem może się zgłosić i je oddać zamiast wyrzucić. Wystarczy zadzwonić pod numer 732188933.